SOBOTA, 3 CZERWCA 2023, GODZ. 11.00: HEJ, KTO POLAK DO GIETRZWAŁDU!

Plany budowy tzw. centrum dystrybucyjnego Lidla w Gietrzwałdzie doprowadziły do wielkiego konfliktu. Jego oczywistym podłożem jest Sanktuarium Matki Bożej. Gdyby go tam nie było, powyższe plany nie zainteresowałyby praktycznie nikogo w całej III/IV RP, a tym bardziej – nie zaowocowałyby ulicznymi protestami i interwencjami prokuratury.
O CO TUTAJ CHODZI?!
Współczesny Polak ma bardzo duży problem z oceną faktów oraz ich konsekwencji i właśnie ów konflikt ukazuje to w całej okazałości. Gietrzwałd, jako wioska, i jako miejsce pielgrzymowania milionów Rodaków, to dwa różne światy.
Pielgrzymi widzą tu miejsce modlitwy u stóp Matki Bożej objawiającej się AD 1877 na tronie w pełni insygniów władzy Królewskiej, na tronie zniesionym przez Aniołów z Nieba. Nie ma podobnego w całym świecie!
Mieszkańcy, a nawet posługujący tam tzw. Kanonicy, widzą to zupełnie inaczej. Owszem Pielgrzymi są tutaj tolerowani, ale tylko jako wrzucający do skarbonek sowite datki lub jako biorcy noclegów i ewentualnie posiłków. Reszta jest tylko niepotrzebnym balastem i uciążliwą otoczką.
Czy wolno mi tak mówić? Odpowiadam: pielgrzymuję tu od ponad 20 lat i wiem dokładnie o czym mówię!
ARGUMENTY
Za Lidlem stoi pewność, że dostarczy kilkaset miejsc pracy. Kto jednak zapewni samorząd, że tę pracę otrzymają mieszkańcy Gietrzwałdu, a nie np. przybysze z Azji?! Tu zwolennicy sprytnie przemilczają proste porównanie: ile pieniędzy rocznie zostawiają Pielgrzymi w Gietrzwałdzie, a ile da Lidl wobec faktu, że już na wstępie jest zwolniony z podatku na trzy lata. Co z tego będzie miała gmina oprócz smrodu i hałasu?!
Natomiast ten smród i hałas dopełnią dzieła niszczenia Sanktuarium, bo jak tu się modlić, gdy cały Gietrzwałd zablokowany TIR-ami i innymi pojazdami lidlowymi, wypełniony ciągłym warkotem silników w korkach na skrzyżowaniach i na rampach przeładunkowych. Zwłaszcza, że hale „dystrybucyjne” bedą górowały nawet nad wieżą Bazyliki, oddalonej ledwie o około 800 metrów. Żadne bariery tego nie wyciszą, toteż hałas będzie nie do zniesienia dla modlących się, a to może zrazić nawet najgorliwszych pielgrzymów.
Czy mieszkańcy nie rozumieją, że to do czego może dojść w Gietrzwałdzie podczas dorocznych odpustów, w tym dwóch największych przypadających na 15 sierpnia i 8 września, okaże się stanem permanentnego oblężenia pojazdów obsługujących tzw. centrum logistyczne Lidla? Czy Wy tam nie macie żadnej wyobraźni?! Rozjeżdżą wam drogi w kilka miesięcy, potem będą remonty, a potem przebudowy… Sami uciekniecie z Gietrzwałdu szybciej niż myślicie!
Ale cel, czyli zniszczenie Sanktuarium będzie osiągnięty. Bo taki jest ten ukryty plan; obrzydzić to święte miejsce Polakom, żeby zapomnieli o nim i nie odpowiedzieli na zaproszenie Matki Bożej, jakie podczas Objawień skierowała do Swego Ludu, którego Królową ogłosiła się na Wawelu AD 1610, w obecności Prymasa Interrexa, Króla i całej ówczesnej elity polskiej. Oto prawdziwy cel tych, którzy wspierają Lidl w jego projekcie; oszukać Naród i wiernych Katolików, odebrać im ten wielki Dar jakim jest właśnie to Sanktuarium!
KTO MA W TYM INTERES?
Dla Lidla jest to bardzo problematyczne usytuowanie, bo sam teren trudny, trzeba go odrolnić, bo to trzecia klasa ziemi ornej. Kiedy dokona się to ominięcie prawa, można to samo uczynić z następnymi 200 ha. Kto ma z tego korzyść? Ano właściciele tych gruntów, o to idzie wojna, bo z rolniczej ceny np. 40 tys. za ha można jednymi podpisem podbić nawet kilkanaście razy. Zresztą, niech fachowcy policzą nam to dokładnie i – co ważne – publicznie. Ja tylko twierdzę, że to jest główny powód całej tej akcji. Reszta to konieczne tło, by zaciemnić to, co pod stołem się dzieje!
Bo co ma za interes Lidl by stać się wrogiem milionów Pielgrzymów, którym odetną drogi dojścia, bo pielgrzymka i lawina TIR-ów nie mogą żyć w symbiozie. Tam będą wypadki, konflikty, blokady. Już teraz nawet najwięksi optymiści lidlowych szeregów muszą to wziąć pod uwagę, więc po co akurat tam?!
Nie ma ani jednego argumentu dla tej inwestycji właśnie na tym terenie, nawet projektanci będą sobie łamać głowę jak ją zrealizować. To jest kompletna paranoiczna bzdura bez sensu, wdrażana z oślim uporem, pomijaniem niewygodnych faktów, aby tylko ją przepchnąć.
Ale dlaczego akurat tutaj?! Widzę tylko jeden jedyny powód. Jest to decyzja polityczna, nie mająca zupełnie żadnego znaczenia gospodarczego, ekonomicznego ani nawet technicznego. Wszystko tu woła o rozsądek, a ten, bez najmniejszej wątpliwości, domaga się zaniechania tej szaleńczej, irracjonalnej wprost chęci wciśnięcia na siłę tego molocha Pielgrzymom, jako uciążliwość nie do zaakceptowania!
Za tym musi iść ukryta forma łapówek i spraw, którymi obowiązek ma zajmować się CBA, a nie Pielgrzymi! Bo jaką inną korzyść ma w tym władza gminna, Rektor i umywająca ręce Kuria?!
Rzecznik Kurii odpowiadając na pytanie dziennikarza stwierdził, że Kuria nie jest tu żadną stroną w tym konflikcie, czyli umywa ręce wobec jednoznacznego zagrożenia dla Pielgrzymów, jaką niechybnie stanie się ta inwestycja po jej realizacji! Kuria nie jest zainteresowana obroną Sanktuarium i Pielgrzymów?! Więc po co ona w ogóle jest?! – pytam. Czyli jest im obojętne, że jak Pielgrzymi stracą zainteresowanie nawiedzaniem Sanktuarium zatopionym w smrodzie i hałasie, to ile Kuria straci na tym?! Lidl pokryje te straty?! Czy aby na pewno?!
MANIPULACJE
Publiczne epitety pod adresem Pielgrzymów protestujących przeciwko zamachowi na Sanktuarium rzucane przez Wójta i Rektora, to wręcz niegodna forma sprawowania urzędów publicznych, bo władza ma reprezentować interesy i dobro wspólne, a nie represjonować wszelką niezgodę na poronione pomysły tej władzy, czy to świeckiej czy kościelnej, bo w tej akurat kwestii są jakoś przedziwnie zgodne, jakby miały w tym wspólny INTERES! Interes z Lidlem?!
Pielgrzymi mają takie same prawo do wyrażenia swej opinii, jak mieszkańcy, więc i władza ma obowiązek nas wysłuchać, a kiedy tego nie czyni, musi ponieść tego konsekwencje! Właśnie ten protest jest konsekwencją lekceważenia Obywateli i Pielgrzymów. Bo to właśnie władza depcze swoje własne postanowienia, bo są nimi przecież akty prawne broniące ten teren przed rujnowaniem krajobrazu, podtruwaniem wód i środowiska, to ta władza depcze to, co sama wcześniej postanowiła, a nie Pielgrzymi. To żałosne wprost żonglowanie faktami wobec ewidentnych zakazów.
MIESZKAŃCY
Postawa mieszkańców również zadziwia, bo kopią sobie dół dla samych siebie. Czy oni mają jakieś zaburzenia psychiczne czy zapadli na „pomroczność jasną”?! Trzeba się cofnąć do 2017 roku, kiedy właśnie ta społeczność ruszyła nawałą na ówczesnego wójta i dyrektorkę szkoły, doprowadzając do ich natychmiastowego usunięcia, bo byli za bardzo polscy i katoliccy, Dokładnie taki był ten prawdziwy powód! No, więc jak mają teraz stanąć przeciwko wójtowi, którego wtedy wynieśli na tron?! Idą zatem w zaparte, wbrew rozumowi i faktom, udają przyjaciół wójta i Lidla, byle tylko nie wyjść na idiotów. Tak działa psychologia u małych ludzi, dla których ich poglądy są ważniejsze od realiów. Biedne załgane karzełki bez czci i Wiary.
GOSPODARZE SANKTUARIUM
Kanonicy otrzymali w prezencie to święte miejsce w 1947 roku i nadal nikt nie wie, czym się kierowano, by wybrać akurat ten zakon do tak odpowiedzialnej roli, jaką jest opieka nad świętym miejscem Objawień Królowej Polski?! Dzisiaj decyzja ta odbija się nam wielką czkawką, bo owoce ich biernego kasowania datków widać wszędzie.
Jestem stałym bywalcem Sanktuarium od ponad 20 lat. Widzę różnice, jakie zachodzą i wiem, że jeżeli coś się nie zmieni, to utonie w ciszy i niepamięci, puste i zdewastowane. Stanie się świadectwem odrzucenia swej Królowej przez Jej Lud, którego sobie za swoje Królestwo wybrała w 1610 roku. Jak śmiemy zwracać się do Królowej, kiedy nie chcemy spełnić Jej najprostszych próśb z Objawień AD 1877? To zwykła zuchwałość, a nie miłość do naszej Matki i Królowej!
KURIA
Kwiecień AD 2022; na błonia wkracza ekipa budowlana. Jej członkowie zapytani, co tu robią, odpowiadają: to nie wiecie? Tu ma powstać hotel i zaplecze gastronomiczne! Gdy ogłosiliśmy protest na ręce Rektora, Kurii i Wójta, w odpowiedzi zarzucono nam kłamstwo, bo tam ma powstać „ołtarz polowy”, a nie hotele itp. Problem w tym, że nikt w gminie – ani Wierni ani Pielgrzymi o takim projekcie pojęcia bladego nie mieli. Sprawdzaliśmy w gminie i u wojewody, w Kurii i w Sanktuarium… Okazało się, że z nikim nie konsultowany plan otrzymał wszelkie akceptacje na zasadzie: „milczącego przyzwolenia”. To są oficjalne odpowiedzi instytucji, które odpowiadają za sporządzanie takich aktów! Więc ani Zarząd Zlewni w Elblągu, ani ochrona krajobrazu, środowiska, ani strefa ochronna – nie powstrzymały budowy!
A dzisiaj?! Proszę zobaczyć na miejscu, jaką katastrofę mają w ogrodzie mieszkańcy posesji między tą budową, a rzeczką. Znaczna część ich działki jest podtopiona wodą skierowaną tam przez nieodpowiedzialnych budowlańców, których posłał abp Górzyński, by zbudowali najdroższą przebieralnię świata. Wbrew wszelkim opiniom niezależnych ekspertów, którzy mówili, że to gwałt na naturze! No i rok nie minął, a już są pierwsi poszkodowani. Co gorsze – zgłoszenia w Urzędzie Gminy nie dają żadnych efektów – woda płynie, choć deszczów nie widać! A gdzie nadzór budowlany, ekolodzy?!
To, co zatem będzie z Lidlem, kiedy pozwolenia zostały dokładnie w taki sam sposób uzyskane jak na błoniach do budowy muszli koncertowej dla zmyłki nazywanej „ołtarzem polowym”. Kto pokryje koszty skutków tych poronionych pomysłów, kiedy zaczną się pokazywać w trudno dziś przewidywalnych formach i intensywności. Bo przecież nikt niczego nie zbadał, nikt nie wydał opinii obiektywnych rzeczoznawców, więc nasze protesty są nie tylko w pełni uzasadnione, ale wprost konieczne, bo kto milczy, gdy krzyczeć należało, przykłada rękę do zbrodni!
Spełnijmy prośby Matki Bożej z Objawień: módlcie się Tu na Różańcu, a Ojczyzna będzie wolna, Kościół nie będzie prześladowany, mężowie trzeźwi, dzieci posłuszne… Cóż wobec tych wartości jakieś Lidle i ich poplecznicy!
Króluj nam Chryste, Matko Zwycięska Królowo Niebios i Ludu Polskiego Chroń Nas i Wspomóż Nas †
Andrzej B. Ryfa

OD WYDAWCY:
Oswojeni z morzem mieszkańcy Wybrzeża dobrze znają wymowne, choć nieco wulgarne powiedzenie: ”Przylepiło się gówno do statku i mówi: PŁYNIEMY!”. Wyjątkowo trafnie oddaje ono gwałtowny wysyp różnej maści „autorytetów” stających w obronie gietrzwałdzkiego Sanktuarium Matki Bożej dopiero teraz, gdy wyszła na jaw kwestia inwestycji Lidla. Z nieukrywanym rozbawieniem odebrałem np. oburzenie i protest ze strony koncesjonowanego znawcy masonerii (oczywiście, bez ujawniania sterujących nią talmudystów), który nie omieszkał przy tej okazji zareklamować swoją kolejną książkę, jako najstraszniejszą z tych, które napisał, a nawet – najstraszniejszą z tych, które… przeczytał. To się nazywa marketingowa jazda po bandzie!
Żarty na bok. Zamieszczony powyżej tekst Andrzeja Ryfy nie jest jedynym, jaki ukazał się na portalu PolskaWolna.pl w obronie Sanktuarium. Nie jest też – co bardzo ważne – tekstem opublikowanym dopiero po planowanej inwazji niemieckich handlarzy. O postępującej degradacji miejsca objawień Matki Bożej pisaliśmy już w kwietniu ubiegłego roku. Nie była to bynajmniej degradacja inspirowana przez wrogie siły zewnętrzne lecz jak najbardziej „swojska” – z błogosławieństwem abp. Józefa Górzyńskiego – metropolity warmińskiego oraz „milczącą akceptacją” rektora Marcina Chodorowskiego.
Przeciwko zabetonowaniu gietrzwałdzkich błoni zdecydowanie protestowało skromne, niestety, grono osób. Oprócz Andrzeja Ryfy muszę wymienić tutaj małżeństwo Magdaleny i Mirosława Joniaków. Akurat oni bowiem ponosili i ponoszą nadal największe konsekwencje swojej walki o zachowanie materialnego dziedzictwa po objawieniach Królowej Polski sprzed 146 lat. Dlaczego? Ponieważ są mieszkańcami Gietrzwałdu, którego obywatele w absolutnej większości traktują Sanktuarium albo jako źródło dochodu, albo wręcz coś obcego. To sprawia że państwo Joniakowie doświadczają na co dzień jeśli nie jawnej wrogości, to conajmniej ostracyzmu i niezrozumienia.
Im też zawdzięczam motywację zarówno do większego zainteresowania się losami Sanktuarium, jak i dziennikarskiej walki o jego przetrwanie w nienaruszonej formie. Traktuję to działanie jako formę swoistej pokuty za kilkudziesięcioletnią bierność wobec tego świętego miejsca. Przyjeżdżałem tutaj jeszcze w latach 60-ych ubiegłego wieku jako uczeń szkoły podstawowej z – też warmińskiego – Braniewa lecz z nastawieniem równie obojętnym jak wobec np. Sanktuarium Maryjnego w niedalekiej Świętej Lipce.
Choćby w takim kontekście brak medialnego wsparcia dla tego, co robią M. i M. Joniakowie oraz A. Ryfa byłby karygodnym grzechem zaniechania. Zamieszczone pod niniejszym materiałem linki do publikacji z ostatniego roku, dotyczących Sanktuarium w Gietrzwałdzie dowodzą, że staram się uniknąć takiego błędu. A przy okazji pozwalają zrozumieć, że dewastacja i marginalizacja szczególnego miejsca kultu Królowej Polski ma podłoże daleko poważniejsze niż finansowa interesowność paru hochsztaplerów w marynarkach i sutannach. Żaden racjonalnie myślący menedżer – zwłaszcza niemiecki – nie podjąłby samowolnie decyzji o inwestycji w jawnie wrogim otoczeniu. Tutaj musiały zadziałać zupełnie inne, dalekie od ekonomicznych, przesłanki. Jakie? Zainteresowanych odsyłam do lektury wspomnianych wyżej i „zalinkowanych” niżej publikacji.
Oczywiście, będziemy w Gietrzwałdzie w najbliższą sobotę, 3 czerwca o godz. 11-ej. Mamy nadzieję, że spotkamy tam również „zdalnych” obrońców Sanktuarium, nieobecnych podczas manifestacji premierowej 5 maja br.
Przy okazji – chcemy zmaterializować nasz pomysł o wystosowaniu załączonego poniżej apelu do ks. Marcina Chodorowskiego, rektora Sanktuarium Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Chcemy, aby podpisali go wierni osobiście pielgrzymujący do tego miejsca. Nie interesuje nas wsparcie tele-katolików podpisujących się pod kolejnymi petycjami bez wychodzenia z domu. Oczywiście, ta przygana nie dotyczy osób wiekowych, schorowanych, opiekujących się bliskimi lub najzwyczajniej zbyt biednych, by przyjechać do Gietrzwałdu. W takich przypadkach liczymy na wsparcie modlitewne w obronie Sanktuarium. Najlepiej realizowane odmawianiem różańca, o co usilnie prosiła Królowa Polski podczas swoich objawień. Przy okazji – modlitwa różańcowa przy Kapliczce MB będzie w tę sobotę o godz. 12.00 rozsądną alternatywą dla pielgrzymów, którzy nie chcą przekraczać progów kościołów skażonych posoborowym modernizmem.
Będziemy czekać na Was z poniższym apelem i listą podpisów w miejscu wskazanym podczas sobotniej manifestacji. A więc „Hej, kto Polak do Gietrzwałdu!”.
Z Panem Bogiem –
Henryk Jezierski
APEL
do Ks. Marcina Chodorowskiego CRL
Rektora Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius
My, niżej podpisani wierni Kościoła rzymsko-katolickiego, pielgrzymujący od wielu lat do Sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie z rosnącym zaniepokojeniem obserwujemy jego postępującą degradację. Mamy prawo przypuszczać, iż znaczący wpływ na ten stan ma postępowanie Księdza Rektora zapominającego zapewne, że zaszczytna funkcja strażnika miejsca objawień Królowej Polski oprócz prestiżu i przywilejów niesie także konkretne obowiązki.
Jesteśmy gotowi przyjąć w dobrej wierze brak wpływu Księdza Rektora na zdewastowanie gietrzwałdzkich błoni przez trwającą budowę betonowego „ołtarza polowego”, przypominającego bardziej amfiteatr rozrywki niż miejsce sprawowania Mszy świętej. Podobnego zrozumienia nie da się jednak odnieść do bałaganu, brudu i braku egzekwowania elementarnych przepisów oraz dobrych obyczajów od osób przebywających na terenie Sanktuarium.
Niestosowne stroje, wyprowadzanie psów znaczących swoją obecność fekaliami, hałas i przekleństwa rozbawionych osobników – to tylko niektóre ze scen, jakie można zaobserwować w miejscu kultu Matki Bożej. W zdecydowanej większości ich bohaterami są nie pielgrzymi lecz mieszkańcy Gietrzwałdu i pobliskich okolic. Co gorsze, wielu z nich na zwracane uwagi reaguje w sposób agresywny i wulgarny, powołując się często na znajomość z… proboszczem.
Pamiętamy dobrze czasy, gdy grupy pielgrzymów były witane i oprowadzane po Sanktuarium przez zakonników z szacunkiem należnym wiernym, którzy pokonują często setki kilometrów, aby oddać hołd Matce Bożej Gietrzwałdzkiej. Niestety, nie były to czasy posługi Księdza Rektora. Mamy prawo oczekiwać, że ta sytuacja ulegnie radykalnej poprawie, a sam adresat niniejszego Apelu wykaże się co najmniej taką samą konsekwencją i gorliwością w egzekwowaniu przepisów oraz zasad obowiązujących na terenie Sanktuarium, jak to czynił podczas tzw. pandemii.
Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej jest własnością całego Narodu Polskiego, zwłaszcza jego dominującej, katolickiej części. Nie chcemy być tutaj traktowani na podobieństwo intruzów, których jedyny „przywilej” ma być ograniczony do zasilania budżetu Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich i Archidiecezji Warmińskiej. Dzięki swojej wierze oraz okazywanego modliwą i czynem szacunku do Królowej Polski mamy prawo czuć się w Sanktuarium jak oczekiwani, ciepło witani, i poważnie traktowani goście. Wierzymy, że taki sam pogląd zacznie podzielać jak najszybciej także Ksiądz Rektor.
NASZE PUBLIKACJE:
28 kwietnia 2022
3 maja 2022
26 maja 2022
DEWASTACJA POD SPECJALNYM NADZOREM
20 lipca 2022
19 sierpnia 2022
29 sierpnia 2022
PIERWSZY KUBEŁ WODY NA BUTNE GŁOWY?
18 marca 2023
MATKA BOŻA GIETRZWAŁDZKA JAKO KRÓLOWA POLSKI
10 maja 2023
EKSPANSJA LIDLA NA GIETRZWAŁD: CAŁA NADZIEJA W PIELGRZYMACH
OTRZYMALIŚMY
Wielki szacunek za obronę Świętego Miejsca, a tak ich niewiele.
Kilkakrotnie pielgrzymowałem do Gietrzwałdu, pamiętam stulecie uroczystości objawień. Uczestniczyć miał kardynał Wyszyński, ze względu na nagłe pogorszenie się jego zdrowia wysłał w zastępstwie, nieznanego mi wcześniej kardynała Wojtyłę. Ogromne tłumy, całe błonia były zajęte.
To co wtedy tylko bardzo psuło atmosferę uroczystości to przepychanki przy źródełku, rękoczyny i przekleństwa, których nie powstydziłby się przysłowiowy szewc.
Miałem okazję być tam jeszcze parę razy. Co mnie ostatnio zraziło to wszechogarniająca komercja, ważne są jak górale mówią, dutki. Reszta nieważna. Obserwuje się to od dawna na Jasnej Górze, Licheniu.
Cóż sprawdza się fragment z filmu „Kler”, cytuję z pamięci, – „oto tajemnica wiary złoto, euro i dolary”. Filmu wprawdzie nie obejrzałem, natomiast cytat pojawiał się wielokrotnie w zajawce filmu. Dzisiaj wszystko można przeliczyć na walutę, nawet majestat boży, cóż takie czasy. Niewielu ludziom przychodzi do głowy, że pieniądz fiducjarny w jednym momencie może stać się bezwartościowym zapisem w komputerze lub makulaturą, nadającą się do tego aby w najlepszym przypadku napalić w piecu, czy też „zwietrzały pójść na podeptanie”. Okres Republiki Weimarskiej jak i przykład Wenezueli dobitnie to pokazało.
Brakuje dziś tylko pana Jezusa z biczem uplecionym ze sznurków, wyganiających przekupniów ze świątyni.
Muszę stwierdzić z przykrością, że ze względu na stan zdrowia nie zdołam przybyć 3-go czerwca na miejsce protestu.
Pozdrawiam i życzę zdrowia
P.S.
Przy okazji podsyłam dwa zdjęcia wykonane przy źródełku w 2007 roku.
W.G.
(pełne personalia do wiadomości Redakcji)
02.06.2023
