MATKA BOŻA GIETRZWAŁDZKA JAKO KRÓLOWA POLSKI

Powyższy obraz Matki Bożej Gietrzwałdzkiej w niczym nie przeczy Jej wizerunkowi jako postaci pojawiającej się dziewczynkom w koronie klonu rosnącego przy kościele w Gietrzwałdzie. Obydwa są równoprawne i zgodne z opisem w objawieniach z 1877 roku. Problem w tym, że w ówczesnych realiach zaboru pruskiego trudno było liczyć na rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie obrazu królowej państwa, które de facto nie istniało i nie miało zaistnieć już nigdy. Władze dopuszczały – choć też w ograniczonym zakresie – jedynie malarsko-rzeźbiarską materializację tej części objawień, które przedstawiały Matkę Bożą dokładnie tak, jak możemy to oglądać do dzisiaj w kapliczce przy gietrzwałdzkiej bazylice i na poniższym zdjęciu – nie tylko bez Dzieciątka na ręku ale przede wszystkim – bez tzw. pełnej (oznaczającej suwerenność) korony zwieńczonej krzyżem.

Zabór pruski skończył się ponad 100 lat temu toteż nic nie stoi na przeszkodzie, aby konsekwentnie popularyzować Matkę Bożą Gietrzwałdzką jako Królową Polski. Zwłaszcza, że prezentuje się wyjątkowo majestatycznie, a przy tym pięknie i z późniejszym Zbawicielem na ręku.
H. Jez.
(18.03.2023)
P.S.
A oto objawienie z 30 czerwca 1877 roku według opisu Justyny Szafryńskiej, tłumaczącego genealogię „królewskiego” obrazu:
„… Ukazało się złote krzesło – tron perłami wysadzany. Potem przybyło dwóch aniołów z Najświętszą Panną i posadzili ją na tronie, sami nie odchodząc. Następnie przyniosło dwóch aniołów Dziecinę i posadzili ją na łonie Matki Najświętszej, a sami zniknęli. Dziecię trzymało w jednej rączce kulę, to jest globus ziemski z krzyżem, a drugą złożyło na swoje kolano. Po czym przyniosło dwóch aniołów cudnie piękną koronę z krzyżem na wierzchu i trzymało takową nad głową Maryi Panny. Potem przyniósł znowu anioł pikę, to jest berło, na końcu którego był jakby kwiat złoty i trzymał wzniesiony nad świętymi Osobami…”