PÓKI JESZCZE MAMY WYBÓR…

Żadne ze zdjęć zamieszczonych w tym materiale nie pochodzi np. z wystawnej biesiady dla VIP-ów w jakimś luksusowym „hotel resort & spa” pod Warszawą. Wprawdzie wykonane były również na Mazowszu lecz cokolwiek prowincjonalnym, reprezentowanym przez niewielką wioskę położoną kilkanaście kilometrów od Mławy. Impreza również mało spektakularna – jubileusz 40-lecia małżeństwa mojego kuzyna i jego żony, obchodzony w gronie około 50 osób z najbliższej rodziny.
Mimo to, roli gościa na tej imprezie mogą mi pozazdrościć nie tylko ci, którzy z powodu miernej siły swoich pieniędzy zmuszeni są do kosumowania potraw z zarobaczonej mąki lub spuchniętej wieprzowiny „made in UE” (efekt regularnego szprycowania sterydami i antybiotykami), dostępnej w zagranicznych hipermarketach. Od ponad roku zalewani jesteśmy dodatkowo gównem z Ukrainy – na czele ze zbożem „technicznym”, które za poprzedniej żydokomuny (PRL) używane było tylko do produkcji spirytusu i to nie spożywczego lecz stanowiącego główny składnik płynu do spryskiwaczy szyb, a dzisiaj – już w realiach III/IV RP – służy do wypiekania pieczywa.
Niestety, będzie jeszcze gorzej i nie da się tego przypisać tylko żydochazarom w rodzaju Billy Gates’a lansującego konsumowanie robactwa lub Unii Europejskiej walczącej z globalnym ociepleniem poprzez likwidację hodowli zwierząt. „Nasze” POPiS-owe pachołki też nie chcą być gorsze. Ilu Polaków wie, że o zniesienie barier celnych dla importu z Ukrainy usilnie i skutecznie zabiegał w Brukseli rząd Mateusza Morawieckiego? Kto pamięta, że gorącym orędownikiem oddania talmudystom Lasów Państwowych (oczywiście z grzybami i dziczyzną włącznie) był niejaki Donald Tusk, dzisiaj robiący za wybawiciela Polski i Polaków?











Jedzmy zatem, to co zdrowe i – przede wszystkim – brońmy rolników przed talmudyczną dziczą ze stepów azjatyckich, organicznie nienawidzącą każdego, kto nie jest skazany na jej łaskę, gdyż posiada jeszcze coś własnego. Słynna „piątka Kaczyńskiego” mająca ostatecznie dobić polskie rolnictwo nie poszła bynajmniej w zapomnienie, Czeka tylko na lepszą okazję do jej wprowadzenia. A póki co, mamy szeroko otwartą granicę dla „technicznego” zboża oraz nie mniej zatrutego mięsa, jaj, warzyw i owoców z Ukrainy.
Tekst i zdjęcia:
Henryk Jezierski
(26.04.2023)
P.S.
Powyższa fotorelacja siłą rzeczy nie oddaje smaku przedstawionych potraw. Ja go poznałem i jestem pełen podziwu dla kulinarnego mistrzostwa Moniki – synowej mojego kuzyna oraz wspomagającej ją ekipy złożonej z siostry i trójki szwagierek. A dla kulinarnych celebrytów lansowanych przez polskojęzyczne telewizje i proponujących coraz bardziej udziwnione „potrawy” (włącznie z szarańczą) mam tylko jedną propozycję: Wyp……ać! Najlepiej do knajp wyspecjalizowanych w przyrządzaniu macy na wszystkie sposoby.
H. Jez.