95 ROCZNICA ZBRODNI MAJOWEJ 1926: OFIAROM – ZAPOMNIENIE, MORDERCY – KWIATY…
W środę, 12 maja br. obecne władze, zarówno państwowe (PiS), jak i samorządowe (POPiS i przystawki), wycierające sobie co rusz gębę polskością i patriotyzmem, powinny obchodzić 95 rocznicę tzw. zamachu majowego 1926. Niestety, jedna z najczarniejszych kart w historii naszego kraju została skrupulatnie przykryta uroczystymi obchodami przypadającej na ten sam dzień 86 rocznicy śmierci… Józefa Piłsudskiego, akurat organizatora i realizatora zbrodni majowej.

Pod gdańskim pomnikiem „ojca niepodległości Polski”, który wprawdzie sam uważał się za Litwina („Ja chytra Litwina jestem”), lecz faktycznie był litwakiem, czyli potomkiem tzw. żydo-chazarów, patrz „METRYKA KOCZOWNIKA”, pojawiła się sterta kwiatów i wieńców z wyrazami hołdu na wstęgach. Wśród hołdowników m.in. Prezydent Miasta Gdańska i Rada Miasta Gdańska (czyli PO i PiS ramię w ramię), Związek Piłsudczyków RP Okręg Gdański, Związek Inwalidów Wojennych RP , Stowarzyszenie Rodzina Ponarska, Samorząd Województwa Pomorskiego, Dowództwo Garnizonu Gdańsk.
Takich oto wielbicieli ma sprawca bezprecedensowego mordu na Polakach broniących legalnej, wybranej w demokratycznych wyborach, władzy. Oficjalne informacje nowego, sanacyjnego rządu – równie wiarygodnego jak aktualny rząd M. Morawieckiego – mówiły, że zamach majowy kosztował życie 379 osób, w tym 164 cywilów, a około tysiąc osób zostało rannych. Już tylko te – tendencyjnie zaniżone – liczby stawiają J. Piłsudskiego w gronie największych antypolskich zbrodniarzy z polskim obywatelstwem, daleko nawet przed szefem junty wojskowej odpowiedzialnej za zbrodnie stanu wojennego, gen. Wojciechem Jaruzelskim.

Na szczególną uwagę zasługuje zatrważająco wysoka liczba ofiar cywilnych zamachu z definicji i z charakteru – co trzeba podkreślić – stricte wojskowego. Znacząca w tym „zasługa” piłsudczykowskich siepaczy, włącznie z członkami Związku Strzeleckiego – paramilitarnej organizacji związanej od początku swojego istnienia z Piłsudskim oraz jego legionowcami. Uzbrojeni przez starszych kolegów „strzelcy” dokonywali wstrząsających egzekucji m.in. na pokojowo demonstrujących swój sprzeciw wobec zamachowców członkach organizacji akademickich. Pistolet przyłożony do skroni i strzał… Także dzisiaj można odnaleźć relacje świadków pamiętających takie zdarzenia, m.in. na warszawskim Nowym Świecie.
I jeszcze coś na miarę ponurej puenty – reaktywowany w 1994 roku Związek Strzelecki ani na jotę nie odcina się od swoich korzeni. Ba, nawet w swoim logo ma wiernie otworzoną głowę „Piłsuda” z profilu. Dziwnym trafem, podobnej wierności zabrakło godłu II RP, umieszczonemu w tym samym logo. Jest orzeł z pełną, suwerenną koroną zwieńczoną krzyżem. A powinien być dokładnie taki, jaki w jednym ze swoich pierwszych dekretów (1927) ustanowili piłsudczycy po krwawym zamachu; z otwartą – oznaczającą podległość – koroną oraz bez krzyża lecz z żydomasońskimi, pięcioramiennymi gwiazdami. A propos – taka sama wersja obowiązuje od 1990 roku do dzisiaj. Czasy się zmieniają, tylko swołocz sowiecka ciągle ta sama.
Henryk Jezierski
(19.05.2021)