ZMARZLIK MISTRZEM ŚWIATA!
Brąz w 2016 roku, srebro w 2018. Wyglądało, że Bartosz Zmarzlik kolejny krok postawi dopiero w 2020 roku… A jednak po złoto sięgnął szybciej.
Przed Grand Prix w Toruniu Polak miał siedem punktów przewagi nad Emilem Sajfudinowem i osiem nad Leonem Madsenem. Zmarzlik przez cały jechał równo, wykorzystując słabość i kłopoty rywali (min. kontuzje Woffindena, Madsena). Złoto jest na wyciągnięcie ręki… Nie mógł jednak popełnić błędu.
Serię zasadniczą Zmarzlik rozpoczął od wygranej, ale z podobnym skutkiem jechali jego rywale. Niestety, w kolejnych wyścigach Zmarzlik zaczął gubić punkty. Bezbłędnie za to jechał Leon Madsen. Szybko „połknął” Sajfutdinova i niebezpiecznie zaczął się zbliżać do Polaka. W czwartej serii gorzowianin przyjechał nawet trzeci. Na szczęście serię zasadniczą zakończył wygraną.
Przed półfinałami Zmarzlik miał 129 punktów, Madsen 124. Stało się jasne, że Polak – nie chcąc oglądać się na rywala – musi przyjechać do mety drugi. Przy gorszym wyniku musiałby liczyć na potknięcie Duńczyka. Madsen wygrał swój półfinał. Polak wytrzymał ciśnienie i przy aplauzie publiczności pojechał po wygraną dającą złoty medal.
Bartosz Zmarzlik w wieku 24 lat skompletował wszystkie medale mistrzostw świata. Jest trzecim żużlowcem z Polski, który wywalczył mistrzowski tytuł. Wcześniej złote medale zdobyli Jerzy Szczakiel w 1973 roku i Tomasz Gollob w 2010 roku.
Srebrny medal zdobył bezbłędny w Toruniu Leon Madsen, natomiast Emil Sajfutdinov musiał zadowolić się trzecim miejscem.
Pozostali Polacy spisali się średnio, ale na szczęście Maciej Janowski i Patryk Dudek zdołali utrzymać się w cyklu. Miejsca w Grand Prix zapewniła sobie pierwsza ósemka cyklu 2019: Zmarzlik, Madsen, Sajfutdinov, Lindgren, Vaculik, Janowski, Doyle i Dudek. Trzy miejsca zdobyli najlepsi w GP Challenge: Zagar, Iversen i Fricke. Dzikie karty otrzymali: Woffinden, Greg Hancock, Łaguta i Lindbaeck.
Tekst i zdjęcia:
Tomasz Rosochacki
(05.10.2019)
Wyścig po wyścigu:
1. Sajfutdinow, Lindbaeck, Lambert, Miedziński
2. Zmarzlik, Janowski, Lindgren, Dudek
3. Iversen, Doyle, Łaguta, Zagar
4. Madsen, Vaculik, Woffinden, Kołodziej
5. Madsen, Zmarzlik, Zagar, Lindbaeck
6. Doyle, Miedziński, Lindgren, Woffinden
7. Vaculik, Iversen, Janowski, Lambert
8. Sajfutdinow, Łaguta, Kołodziej, Dudek
9. Lindgren, Iversen, Kołodziej, Lindbaeck
10. Łaguta, Zmarzlik, Vaculik, Miedziński
11. Woffinden, Dudek, Zagar, Lambert
12. Madsen, Doyle, Janowski, Sajfutdinow
13. Woffinden, Lindbaeck, Łaguta, Janowski
14. Madsen, Miedziński, Iversen, Dudek
15. Kołodziej, Doyle, Zmarzlik, Lambert
16. Sajfutdinow, Zagar, Vaculik, Lindgren
17. Lindbaeck, Dudek, Doyle, Vaculik
18. Janowski, Miedziński, Kołodziej, Zagar
19. Madsen, Lindgren, Lambert, Łaguta
20. Zmarzlik, Sajfutdinow, Woffinden, Iversen
21. (półfinał) Madsen, Iversen, Doyle, Lindbaeck
22. (półfinał) Zmarzlik, Sajfutdinow, Woffinden, Lindgren
23. (finał) Madsen, Sajfutdinow, Iversen, Zmarzlik
Wyniki:
1. Leon Madsen (Dania) 21 (3,3,3,3,3,3,3)
2. Emil Sajfutdinov (Rosja) 15 (3,3,0,3,2,2,2)
3. Niels Kristian Iversen (Dania) 11 (3,2,2,1,0,2,1)
4. Bartosz Zmarzlik (Polska) 14 (3,2,2,1,3,3,0)
5. Jason Doyle (Australia) 11 (2,3,2,2,1,1)
6. Tai Woffinden (Wielka Brytania) 9 (1,0,3,3,1,1)
7. Antonio Lindbaeck (Szwecja) 7 (2,0,0,2,3,0)
8. Fredrik Lindgren (Szwecja) 7 (1,1,3,0,2,0)
9. Artiom Łaguta (Rosja) 7 (1,2,3,1,0)
10. Martin Vaculik (Słowacja) 7 (2,3,1,1,0)
11. Maciej Janowski (Polska) 7 (2,1,1,d,3)
12. Janusz Kołodziej (Polska) 6 (0,1,1,3,1)
13. Adrian Miedziński (Polska) 6 (0,2,0,2,2)
14. Patryk Dudek (Polska) 4 (0,0,2,0,2)
15. Matej Zagar (Słowenia) 4 (0,1,1,2,0)
16. Robert Lambert (Wielka Brytania) 2 (1,0,0,0,1)
17. Jakub Miśkowiak (Polska) ns
18. Karol Żupiński (Polska) ns
Klasyfikacja końcowa:
1. | Bartosz Zmarzlik | Polska | 132 |
2. | Leon Madsen | Dania | 130 |
3. | Emil Sajutdinov | Rosja | 126 |
4. | Fredrik Lindgren | Szwecja | 105 |
5. | Martin Vaculik | Słowacja | 95 |
6. | Maciej Janowski | Polska | 87 |
7. | Jason Doyle | Australia | 84 |
8. | Patryk Dudek | Polska | 79 |
9. | Matej Zagar | Słowenia | 78 |
10. | Niels Kristian Iversen | Dania | 77 |
11. | Artiom Łaguta | Rosja | 76 |
12. | Antonio Lindbaeck | Szwecja | 63 |
13. | Tai Woffinden | Wielka Brytania | 60 |
14. | Janusz Kołodziej | Polska | 57 |
15. | Robert Lambert | Wielka Brytania | 39 |
16. | Max Fricke | Australia | 36 |
17. | Mikkel Michelsen | Dania | 15 |
18. | Bartosz Smektała | Polska | 10 |
19. | Olivier Berntzon | Szwecja | 7 |
20. | Adrian Miedziński | Polska | 6 |
22. | Maksym Drabik | Polska | 4 |
NIE CZUJĘ SIĘ SPORTOWCEM SPEŁNIONYM
Z mistrzem świata, BARTOSZEM ZMARZLIKIEM rozmawia Tomasz Rosochacki
– Zostałeś mistrzem świata. Gratulacje! Jak pierwsze wrażenia?
– Tak naprawdę jeszcze do mnie to nie dociera. Myślę, że trochę czasu minie, nim zrozumiem, co tak naprawdę się wydarzyło. Zawody dopiero się skończyły, a już skrzynka się zapycha. Dostałem mnóstwo wiadomości i gratulacji. Nie ogarniam jeszcze tego, co się stało. Jestem przemarznięty i zmęczony.
– Kiedy uwierzyłeś, że możesz wygrać?
– Po zawodach w Vojens. Wiedziałem, że mogę tego dokonać. Poczułem się wtedy pewniejszy. To był trudny okres do życia. Ciągle chodziły po głowie różne myśli. Ile muszę punktów zdobyć, co to będzie i tak dalej. Cieszę się z tego, że sobie z tym poradziłem.
– Czy odczuwałeś presję przed zawodami?
– Nie mogłem się doczekać tych zawodów. Byłem ogromnie podekscytowany. O dziwo bez problemów się wyspałem. Poszedłem spać o 22:00 i spałem do 10:00 jak małe dziecko. Przynajmniej skróciłem sobie czas oczekiwania na zawody. Przed turniejami Grand Prix lubię pospać, bo nie lubię czekać na ściganie. Wiedziałem, że jestem tak blisko, a jednocześnie zdawałem sobie sprawę, że jednym wyścigiem można wszystko zepsuć.
– Bieg półfinałowy, po którym zapewniłeś sobie tytuł, był jednym z najtrudniejszych w karierze?
– To był najważniejszy, ale i najtrudniejszy wyścig w życiu. Wiedziałem, że albo wygram i zdobędę tytuł, albo przegram i będę musiał czekać na kolejną szansę. Wiedziałem, że muszę postawić wszystko na jedną kartę. Przyznam, że niewiele z niego nie pamiętam. Wiem tylko, że strasznie się dłużył. Czułem jakbym jechał nie cztery, a dwadzieścia okrążenia. Z niecierpliwością wypatrywałem tylko szachownicy. Widziałem wszystko jakby w slow motion.
– A finał?
Podjeżdżając pod taśmę do finału, miałem jeszcze łzy w oczach. Ciężko było się skupić.
– Trudno było poradzić sobie z presją przed zawodami?
– Brat cały czas powtarzał mi w parku maszyn, że nic nie muszę, a jedynie mogę. Wiedziałem, że gdybym tego nie wygrał to połowa ludzi by mnie zjadła. Presja była podwójna, wiedziałem, że wszyscy przyjechali do Torunia i czekali na sukces.
– Były momenty zwątpienia wobec świetnej dyspozycji Leona Madsena?
– Szczerze mówiąc, nie czułem tego. Na początku wiedziałem, że nawet jeśli w jednym wyścigu mi nie wyjdzie, to w kolejnym będę miał szansę się poprawić. W półfinale było inaczej. Miałem świadomość, że trzecie miejsce oznacza koniec startów.
– W trakcie zawodów liczyłeś ile punktów brakuje do tytułu?
– Całe zawody starałem się na to nie patrzeć. Nie wygrałem wszystkich biegów, ale czułem, że jestem szybki. Tato mi mówił, że najlepiej zbierać po trzy punkty. Przez całe zawody pilnowałem jednak tego, by nie popełniać błędów i być szybki. Można powiedzieć nawet, że ciułałem te punkty, ale 14 też wziąłbym w ciemno.
– Czy rozmawiałeś z Tomaszem Gollobem?
– Często rozmawiamy. Dzwoniłem dzień turniejem w Toruniu. Miało być 5 minut, a wyszło … 45 minut. Zawsze tak jest, nasze najkrótsze rozmowy trwają pół godziny. W piątek przypomniałem panu Tomkowi, jak w 2010 roku tuż po zdobyciu mistrzostwa świata klepał mnie po plecach i powiedział: ty też kiedyś to zrobisz, a ja tylko skrócę ci ten czas. Faktycznie tak było, dziękuję mu za to.
– Jesteś sportowcem spełnionym?
– Mam 24 lata i w kolekcji wszystkie medale mistrzostw świata. Jest to niesamowite uczucie. Jestem zdrowy i wciąż mogę walczyć o kolejne sukcesy. Nie mówię, że jestem sportowcem spełnionym, bo pewnie chciałoby się dokładać kolejne laury. Najpierw jednak nacieszę się tym sukcesem.
– Emocje udzieliły się też twoim najbliższym…
– Przed czwartym biegiem spojrzałem na tatę i trochę się przeraziłem. Cały się trząsł, nigdy nie widziałem go w takim stanie. Tata zawsze chował emocje w sobie, ale tym razem nie dał rady.
– Od kiedy marzył pan o tym, żeby zostać mistrzem świata?
– Od początku przygody z miniżużlem w Wawrowie. Wtedy to jednak były marzenia. Kluczowy okazał się rok 2016, kiedy w debiucie w Grand Prix zdobyłem brązowy medal. To była wielka radość. Cieszyłem się chyba nawet bardziej niż srebrem w ubiegłym roku. W Melbourne biegałem i płakałem. Radość z tego pierwszego medalu była nie do opisania. Gdyby nie wyszło, wicemistrzostwo świata byłoby oczywiście cenne, ale srebrny medal już mam w kolekcji. Zdobyłem złoto. To najcenniejszy medal… Nadal to do mnie nie dociera…
– Dziękuję za rozmowę.
(05.10.2019)