NIE ŚPIĘ, WIĘC… NIE ZAGŁOSUJĘ

Ciekawe, czy wypisane solidarycą i rozpowszechniane na wszelkie możliwe sposoby hasło pomoże pobić frekwencyjny rekord z wyborów w 1989 roku wynoszący „aż” 62,7 proc. Nawet gdyby tak się stało, zwycięska partia i tak nie osiągnie wyniku nieformalnego ugrupowania obywateli dla których prawo głosu oznacza także prawo do jego zachowania na okazje poważniejsze niż wybór pod dyktando partyjnych kacyków, realizujących polecenia internacjonalistycznego kahału.
Więcej