PolskaWolna.pl (moto.media.pl)
  • HOME
  • BLOG
    • Kategorie

  • AUTO MOTO MARKET
  • REKLAMA
  • O NAS
  • KONTAKT
27 lutego 2025

DOM BOŻY W BUDOWIE (GDZIEŚ POD GDAŃSKIEM): KOGO DIABLI NADALI, A ANIELI ZESŁALI

KOŚCIÓŁ Oratorium Rzymskokatolickie pod Gdańskiem, II Sobór Watykański, Święta Tradycja, Karol "Santo Subito" Wojtyła

Udostępnij ten wpis:

Share on X (Twitter) Share on Facebook Share on Email Share on LinkedIn Share on WhatsApp Share on Telegram Share on SMS
Figura Chrystusa przed wejściem do Oratorium to wyjątkowy dar zaprzyjaźnionego małżeństwa z Bydgoszczy ale nie mniej cenne dla nas jest dzielenie się przez tę parę bogatą wiedzą na temat organizowania i późniejszego utrzymania miejsca tradycyjnych Mszy św.

W inauguracyjnym odcinku naszego cyklu, opublikowanym w listopadzie ubiegłego roku (patrz: „DOM BOŻY W BUDOWIE (GDZIEŚ POD GDAŃSKIEM”) przedstawiliśmy motywy decyzji o budowie Oratorium rzymskokatolickiego oraz zakres prac wykonanych w pierwszym półroczu. Teraz pora na ujawnienie najtrudniejszych momentów tej inwestycji i pokazanie w jakim stanie znajduje się obecnie, na dwa miesiące przed jej planowanym zakończeniem.

Zacznijmy od tytułowych diabłów, gdyż ich działanie mogło zniszczyć ideę budowy Oratorium rzymskokatolickiego już na jej samym początku. Zarówno niżej podpisany, jak i – anonimowy, póki co – Majster zdawaliśmy sobie doskonale sprawę z naszych ograniczeń w samodzielnym realizowaniu ambitnego planu. Odpowiednio 72 i 70 rok na karku (teraz o jeden więcej) „wzmocnione” adekwatnym do wieku stanem zdrowia praktycznie wykluczały np. kopanie rowów pod fundamenty, przewożenie taczką betonu do ich wylewania itp. czynności. Stąd jasny podział zadań: ja zajmuję się finansowaniem i organizowaniem budowy od strony zewnętrznej (transport materiałów we własnym zakresie lub ich dostawy przez wyspecjalizowane firmy), Majster dobiera i nadzoruje pracę wynajętych do konkretnych zadań ludzi w oparciu o wiedzę na temat ich umiejętności oraz świadomość, że mają wolny czas, a groszem – mówiąc potocznie – nie śmierdzą. Stawka 200 zł „na rękę” za 8-godzinną dniówkę może i z nóg nie zwala ale jestem przekonany, że co najmniej połowa pracujących Polaków chciałaby wynagrodzenia w takiej wysokości.

Przez pierwsze kilka majowych dni współpraca Majstra z wynajętymi robotnikami przebiegała niemal wzorcowo. Niestety, nie uwzględniłem faktu, że mój towarzysz w budowlanym dziele od ponad trzydziestu lat żyje samotnie i najzwyczajniej łaknie towarzystwa ludzi. Zwłaszcza w relacji szef – podwładny, pozwalającej z jednej strony wykazać swoje kompetencje i wynikające stąd prawo do wymagania dobrej roboty, z drugiej zaś – udowodnić, że ludzki z niego człowiek i potrafi odpłacić za tę robotę nie tylko uzgodnioną stawką.

Nie wiedział, że trafił na bezwzględnych cwaniaków. Zaczęło się niewinnie: „Szefie, skocz po papierosy”. Więc Majster siadał na skuter i jechał do najbliższego sklepu. Potem padła propozycja ze strony robotnika, aby zatrudnić jego partnerkę. Posprząta dom i otoczenie, a dodatkowo przygotuje posiłek dla szefa oraz – to tylko w domyśle – swojego partnera i siebie. Dniówka sprzątaczko-kucharki też wydawała się atrakcyjna – 100 zł plus produkty, które trzeba wrzucić do garnka. Majster nie oponował, choć należy do niejadków, a na karmę dla swojego psa i trzech kotów wydaje więcej niż na siebie. Gdy po kilku dniach do zamawianych papierosów „podwładny” zaordynował u Majstra jeszcze piwo dla siebie i partnerki uznałem, że muszę zareagować. Propozycja była nad wyraz polubowna; zafunduję parze po piwie za każdy dzień pracy lecz z jego konsumpcją wyłącznie w weekend i tylko u siebie, w wiosce oddalonej o trzy kilometry.

Niestety, z powodu kilkunastodniowej nieobecności nie byłem w stanie sprawdzić, jak przebiegała realizacja tego wariantu. A przebiegała fatalnie. Tak fatalnie, że gdy wróciłem Majster oświadczył o definitywnym zerwaniu kontaktu z imprezowym duetem. Dodatkowo zapewnił, że od tego momentu żadnej patologii na teren budowy Oratorium już nie wpuści. Będzie opierać się tylko na sprawdzonych, poleconych fachowcach. I, jakby dla podkreślenia determinacji w realizowaniu tego zamiaru, zobowiązał się do – uwaga! – opłacania osób, których pomoc uzna za niezbędną. Tę deklarację przyjąłem wprawdzie z dystansem (mając świadomość nieuchronności sięgania po wykonawców prac bardziej skomplikowanych i kosztowniejszych) lecz bardziej liczyło się odparcie pierwszego, iście diabelskiego desantu mającego rozwalić nasze przedsięwzięcie od środka i to już w jego początkowym etapie.

To sposób Majstra na wyrównanie terenu pod betonową wylewkę…

… a tak wykorzystana została glebogryzarka, gdy ziemia okazała się zbyt twarda na wykop fundamentu przy użyciu łopaty.

Gorzej, że nie był to desant jedyny i – jak przypuszczam – nie ostatni. Gdy przyszła kolej na wykonanie zbrojenia, a następnie zalanie betonem trzymetrowych filarów i tzw. wieńca stało się oczywiste, że temu zadaniu Majster nie podoła nawet z moją pomocą. Polecono nam firmę prowadzoną przez Ukraińca jako kompetentną, solidną także terminowo i relatywnie tanią. Po kontakcie telefonicznym szef zjawił się na budowie w towarzystwie dwóch pracowników, też Ukraińców. Wymierzył laserowo – a jakże! – zakres roboty, po czym podał swoją ofertę: wykonanie szalunków, wiązanie zbrojenia i zalanie betonem ośmiu filarów o wysokości 3 m oraz wieńca o łącznej długości 24 m zajmie tydzień. Cena? 11 tys. zł, oczywiście bez kosztów materiałów, na które składają się deski szalunkowe, pręty, strzemiona i sam beton. Wprawdzie Majster wiedział o mojej deklaracji, że za tak poważną pracę zapłacę tylko ja lecz dał znak, abym odmówił. Uczyniłem to z ulgą, choć bez przekonania o słuszności swojej decyzji, zwłaszcza w kontekście realnego ryzyka wstrzymania inwestycji na długie tygodnie.

Uzbrojenie i wylanie betonem ośmiu 3-metrowych filarów i 24-metrowego wieńca przez trzech Ukraińców miało kosztować 13 tys. zł. Majster wykonywał tę robotę o tydzień dłużej lecz po kosztach materiałów i betoniarki nie przekraczających kwoty ponad sześciokrotnie niższej.

Wydaje mi się, że w tym momencie nastąpił punkt zwrotny naszej inwestycji. Jakby po dwóch diabelskich desantach w sukurs przybyli nam Aniołowie. Majster stwierdził bowiem stanowczo, że ten – jakże kluczowy – etap budowy wykona sam i tylko za cenę zakupu niezbędnych materiałów oraz wynajmu betoniarki z wibratorem. Wiązanie zbrojenia zajęło mu prawie dwa tygodnie, natomiast zalanie betonem filarów oraz wieńca tylko jeden dzień. Ta druga czynność okazała się najbardziej stresogenna i ryzykowna. Trzeba było bowiem wypełnić i zagęścić (przy pomocy wspomnianego wibratora) szalunki czterema metrami sześciennymi betonu zanim tenże bezpowrotnie i nieodwołalnie zastygnie i stwardnieje na kamień.

Udało się, chociaż tak sponiewieranego fizycznie Majstra nie widziałem nigdy dotąd. A „bilans zamknięcia”? Betoniarka z zawartością oraz szalunki, pręty i strzemiona kosztowały łącznie nieco ponad 2 tys. zł. Gdybyśmy skorzystali z usług Ukraińców, wówczas zapłaciłbym ponad 13 tys. zł. Przy okazji – to jest realny efekt rządów POPiS-owej żydokomuny, która wypchnęła z Polski setki tysięcy najbardziej zdolnych fachowców, nie godzących się na iście niewolnicze zarobki, po czym wypełniała powstałą lukę głównie osobami zawodowo wprawdzie kompetentnymi lecz zbyt wiekowymi na emigrację, emerytami. rodzimymi trutniami o dwóch lewych rękach, a w ostatnim czasie Ukraińcami, którym najlepiej wychodzi iście zachodnia wycena swoich usług, świadczonych często na stepowym poziomie.

Hydraulika siłowa TUR-a zamocowanego na Ursusie C 360 3P zastąpiła z powodzeniem pracę co najmniej czterech osób przy podniesieniu na 3-metrową wysokość 150-kilogramowych dźwigarów dachowych.

Gdy betonowe wypełnienie filarów i wieńca związało na dobre przyszło poważne kolejne wyzwanie; wykonanie oraz montaż konstrukcji dachowej. Majster pozostał nieugięty we wcześniejszym postanowieniu – żadnych robotników do pomocy, ani poleconych firm. Mnie nie pozostało zatem nic innego jak zakupić i przywieźć kilkadziesiąt metrów kątownika oraz prętów. Ich pocięcie i pospawanie zajęło wszechstronnemu gospodarzowi dwa tygodnie lecz efekt okazał się imponujący; osiem dźwigarów o długości 7 m każdy już na pierwszy rzut oka wzbudzało przekonanie, że dach będzie oparty na solidnej konstrukcji.

Niestety, każdy dźwigar ważył około 150 kg. Do wywindowania tak ciężkiego i gabarytowo nieporęcznego elementu na wysokość ponad trzech metrów potrzebna byłaby co najmniej czteroosobowa ekipa. Tymczasem my byliśmy zdani na własne, w dodatku emeryckie i tylko dwuosobowe siły. Od czego jednak praktyczne wdrożenie hasła „Polak potrafi!” tak usilnie wyśmiewanego przez „miłościwie” panujących w III/IV RP pasożytów i ich medialne narzędzia. Majster użył narzędzia bardziej użytecznego, czyli swojego Ursusa 360 3P wyposażonego w ładowacz czołowy TUR, również polskiej produkcji. Uzupełniony o paletę przymocowaną do łyżki pozwalał wypróbować wariant z podniesieniem dźwigara i jego wstępnym ułożeniem na wieńcu przy wykorzystaniu siły hydrauliki.

Operacja była dosyć skomplikowana. Sporo trudności sprawiało samo ułożenie dźwigara na palecie z zachowaniem jego równowagi niezbędnej do bezpiecznego pokonania ponad stu metrów po wyboistym gruncie (od miejsca montażu do Oratorium), a następnie podniesienia 7-metrowej konstrukcji na wysokość ponad trzech metrów i jej przesunięcia w sposób umożliwiający bezpieczne oparcie na wieńcu. Powtórzony ośmiokrotnie manewr przebiegł jednak bez jakichkolwiek zakłóceń i można było przystąpić do montażu dźwigarów na wieńcu.

Chyba Aniołowie zadziałali po raz drugi, bowiem podbudowany iście herkulesowymi wyczynami Majstra postanowiłem też wyjść poza swoją dotychczasową rolę inwestora, zaopatrzeniowca i kierowcy oraz pomagiera od przypadku do przypadku.

Na pierwszy ogień poszła instalacja elektryczna. Gdy najtańsza z rynkowych ofert w tej branży zatrzymała się na granicy 4 tys. zł (oczywiście bez przewodów, rozdzielnic, kontaktów, wyłączników i opraw oświetleniowych) uznałem, iż czas najwyższy aby zweryfikować swoje kwalifikacje technika i inżyniera elektronika, jakkolwiek nie stricte elektryczne to jednak zbliżone. Doprowadzenie instalacji trójfazowej oraz jej późniejszy rozdział na dwa obwody z kontaktami i jeden oświetleniowy zajęło mi wprawdzie cztery dni ale ten etap budowy zamknął się kwotą ledwie 1200 zł w materiałach, którą i tak musiałbym zapłacić przy zatrudnieniu fachowca. A zaoszczędzone tym sposobem 4 tys. zł to pokaźna zaliczka na poczet dalszych przewidywanych bądź jeszcze nie rozpoznanych wydatków.

Znacznie większym wyzwaniem niż elektryka okazała się stolarka. W najśmielszych planach nie przewidywałem przyłożenia ręki do tego fachu, pamiętając choćby o swoich, mało udanych próbach operowania piłą, heblem i dłutem. Już w pierwszej klasie gdańskiego Technikum Łączności (lata 1966 – 1971) mimo elektronicznej specjalizacji musieliśmy pomyślnie – za cenę pożegnania ze szkołą – zaliczyć zajęcia ze spawalnictwa, ślusarstwa, stolarstwa i obsługi obrabiarek. Do dzisiaj pamiętam końcowe zadanie stolarskie: „Zapiłowanie czopów na jaskółczy ogon”. Ciężko mi szło, więc wybrałem drogę na skróty. Instruktor zawodu, dorabiający na emeryturze stolarz, wziął moje „dzieło” do rąk i zdemontował połączenie. Z „jaskółczych ogonów” posypały się wióry, wypełniające stolarskie niedoróbki. „A ty Jezierski, co – zapytał ze śpiewnym, kresowym akcentem – drewno trocinami by zastąpił?” Skończyło się na poprawce, szczęśliwie zdanej.

Mimo tak smutnych doświadczeń postanowiłem podjąć stolarską próbę jeszcze raz. Nie wyobrażam sobie Oratorium bez ławek umożliwiających wiernym – zwłaszcza starszym lub ze schorzeniami nóg – klęczenie i wstawanie z klęczek, która to pozycja obowiązuje co najmniej połowę czasu tradycyjnej Mszy św. Niestety, branża mebli sakralnych w naszym kraju to specyficzny interes. Pomijam tu np. konfesjonały w cenie 120 tys. zł za egzemplarz, gdyż jeśli poprzestaniemy na skromnym klęczniku z kratką, wystarczającym dla spowiedzi w wydzielonym pomieszczeniu wówczas kupimy go za kwotę nawet stokrotnie niższą. Z ławkami takiego wyboru nie ma. Uznałem, że na początku wystarczą cztery, każda o długości nieco ponad 2 m. Wybór ofert o zawrót głowy nie przyprawiał, co widocznie znalazło odbicie w cenach; od 5 do 7 tys. zł za… jedną.

Wykonane własnoręcznie cztery ławki i dwa klęczniki komunijne (balaski) nie kosztowały nawet równowartości jednej ławki oferowanej na rynku mebli sakralnych. Estetyką wprawdzie nie grzeszą ale swoją funkcję spełnią.

Zaryzykowałem zatem i postanowiłem wykonać je własnoręcznie, licząc po cichu na wsparcie św. Józefa, jakby nie patrzeć – cieśli. Za cenę niespełna 5 tys. zł kupiłem płyty sklejkowe, okucia, wkręty i inne akcesoria w liczbie pozwalającej na wykonanie nie jednej lecz wszystkich czterech ławek. Ba, wystarczyło jeszcze materiału do zrobienia dwóch klęczników komunijnych zwanych balaskami. Końcowy efekt pod względem estetycznym wprawdzie z nóg nie zwala (a jeżeli już to na pewno nie z zachwytu) lecz ręczę, że solidnością wykonania i podstawowymi cechami użytkowymi nie ustępuje wyrobom wielokrotnie droższym.

Co ważne, znaczące oszczędności poczynione przez „desperację” Majstra i niżej podpisanego w unikaniu nieracjonalnych kosztów pozwalają poważnie myśleć już nie o własnoręcznym, cokolwiek siermiężnym wykonaniu lecz o zakupie profesjonalnego wyposażenia dla części sakralnej Oratorium, czyli prezbiterium i zakrystii.

Z należytą ostrożnością – aby wbrew naszym intencjom nie zaszkodzić dobrym słowem – musimy także wspomnieć o wielu, póki co, anonimowych osobach, zesłanych nam przez Aniołów do pomocy w tak bezprecedensowym dziele jakim jest budowa Oratorium rzymskokatolickiego od podstaw i z wykorzystaniem skromnych środków finansowych jednej rodziny. Szczególnie cenimy sobie wsparcie małżeństwa z Bydgoszczy, dzielącego się swoją wiedzą na temat praktycznego organizowania i późniejszego utrzymania Oratorium z dodatkowym. materialnym darem w postaci pokaźnej figury Chrystusa, która będzie witała wiernych udających się na Msze św.

To ledwie część obrazów, jakie otrzymaliśmy od dwóch gospodarzy jednej z kaszubskich wiosek pod Bytowem. Co pocieszające, ofiarodawcy dopytywali, czy pozostałość po ich babciach na pewno służyć będzie katolikom, choćby tradycyjnym.

Już teraz, w trakcie budowy, gdy jeszcze można uniknąć wielu kosztownych – a przy tym przeczących wymaganiom Świętej Tradycji – błędów, wielce cenimy sobie rady i uwagi paru osób o wieloletnim doświadczeniu tradycjonalistycznym wyniesionym z pobytu w krajach Europy zachodniej, także w bezpośrednim otoczeniu duchownych. To ważne, gdyż tam posoborowa synagoga Szatana ruszyła z kopyta, powodując szybki i jednoznaczny podział kapłanów na sprzedajnych modernistów oraz tych, którzy pozostali wierni Kościołowi Chrystusowemu. Dzięki temu zachowana został w niezmienionej, bezkompromisowej formie nie tylko liturgia Mszy św. ale także sposób formowania oraz święcenia księży, a później biskupów Tradycji. W Polsce zastosowano wariant znany jako „powolne gotowanie żaby” przyzwyczajanej do stopniowego wzrostu temperatury aż do śmiertelnego końca. Symptomatyczne, że jako katolicki kraj nie możemy pochwalić się ani jednym kardynałem czy choćby biskupem, który w sposób jednoznaczny sprzeciwił się postanowieniom żydomasońskiego II Soboru Watykańskiego, natomiast zostaliśmy „wyróżnieni” Karolem „Santo Subito” Wojtyłą o niezaprzeczalnych zasługach w dziele tworzenia neo-Kościoła.

Wielu Czytelników dopytuje nas o dokładne miejsce i termin uruchomienia Oratorium. Na pierwsze pytanie jeszcze nie odpowiem, gdyż jestem to winny Majstrowi na którego posiadłości realizujemy inwestycję. Odpowiadając na pytania drugie; jesteśmy żywotnie zainteresowani, aby dokonało się to dokładnie 3 maja br., w święto Najświętszej Marii Panny, niespełna rok po wbiciu pierwszej łopaty pod fundamenty. Co ważne, chcemy aby właśnie Matka Boża jako Królowa Polski została patronką naszego Oratorium.

I jeszcze kwestie finansowe… Mówiąc krótko; także dzięki wspomnianym wyżej oszczędnościom nasz obecny i planowany budżet nie tylko pozwala na bezproblemowe, terminowe zamykanie kolejnych etapów budowy ale także stwarza nadzieję na „bonusy” w postaci zakupów też wspomnianego wyżej, dodatkowego wyposażenia. Ewentualne wsparcie dalszego rozwoju Oratorium pozostawiam do indywidualnej decyzji wiernych już po rozpoczęciu jego funkcjonowania.

Tekst i zdjęcia:
Henryk Jezierski
(27.02.2025)

P.S.
Kontakt: +48 601 611 727 (najlepiej SMS) oraz henryk.jezierski@polskawolna.pl

Udostępnij ten wpis:

Share on X (Twitter) Share on Facebook Share on Email Share on LinkedIn Share on WhatsApp Share on Telegram Share on SMS

O Autorze


PEŁNA WERSJA PRZEMÓWIENIA J. D. VANCE’A PODCZAS KONFERENCJI BEZPIECZŃSTWA W MONACHIUM (14.02.2025) KAMERA MOTOCYKLOWA Mio MiVue MP30 – PODWÓJNE BEZPIECZEŃSTWO NA KASKU!

Related Posts

PRZEWODNIK KATOLIKA: MIEJSCA ODPRAWIANIA MSZY ŚWIĘTEJ WSZECHCZASÓW

KOŚCIÓŁ

PRZEWODNIK KATOLIKA: MIEJSCA ODPRAWIANIA MSZY ŚWIĘTEJ WSZECHCZASÓW

GIETRZWAŁD: NIEMCY ODSTĄPILI LECZ INNI SZATANI NADAL SĄ TU CZYNNI

KOŚCIÓŁ

GIETRZWAŁD: NIEMCY ODSTĄPILI LECZ INNI SZATANI NADAL SĄ TU CZYNNI

HABEMUS HERETICUS VII !

KOŚCIÓŁ

HABEMUS HERETICUS VII !

Wyszukaj

Kategorie

  • GALERIE (14)
  • Bez kategorii (1)
  • PARKING NIESTRZEŻONY (53)
  • OD PIERWSZEGO WRAŻENIA (55)
  • NA GIEŁDACH (1)
  • POCZTA "MOTO" (36)
  • MOTOCYKLE (43)
  • BLASKI I CIENIE SAMOCHODÓW UŻYWANYCH (46)
  • MOTO-KRONIKA (65)
  • MOTO-KANTY (7)
  • WYSZUKANE, POLECANE (5)
  • DOMOBIL.PL (12)
  • AGORA (188)
    • AKTUALNOŚCI (69)
    • KOŚCIÓŁ (65)
    • OTRZYMALIŚMY, WYSZUKALIŚMY (44)
    • KRONIKA (9)
    • OGŁOSZENIA (1)
  • AD REM (130)
    • PUBLICYSTYKA (37)
    • FELIETONY, KOMENTARZE, POLEMIKI 1977 – 2023 (50)
    • ŻYDOKOMUNA W REALIACH POLSKICH 1926 – 2023 (11)
    • BEZ CENZURY (22)
    • ZAPISKI PODSĄDNEGO (10)
  • MOTO (790)
    • PREMIERY (25)
    • (D)EFEKTY (423)
    • OSTRZEGAMY, ODRADZAMY (1)
    • OD PIERWSZEGO WRAŻENIA (2)
    • MOTO-TECHNIKA (14)
    • SERWIS AUTORYZOWANY (321)
    • JEDNOŚLADY (3)
    • FOTO-PRZESTROGA (1)
  • PLENER (141)
    • SOKÓŁ GDAŃSK (7)
    • SPORT, TURYSTYKA (134)

PolskaWolna.pl (moto.media.pl)
  • Strona główna
  • O NAS
  • REKLAMA
  • AUTO MOTO MARKET
  • KONTAKT
  • Polityka prywatności
Copyright © PolskaWolna.pl & MOTO.media.pl All Rights Reserved

Dobrowolne wpłaty na rozwój portalu:

PLN – PKO Inteligo nr 50 1020 5558 1111 1172 6980 0030
USD – BIC/SWIFT: BPKOPLPW IBAN: PL88 1020 1811 0000 0502 0358 3184
EUR – BIC/SWIFT: BPKOPLPW IBAN: PL36 1020 1811 0000 0502 0358 3150
GBP – BIC/SWIFT: BPKOPLPW IBAN: PL39 1020 1811 0000 0902 0389 4755
CHF – BIC/SWIFT: BPKOPLPW IBAN: PL88 1020 1811 0000 0502 0389 4748

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Możesz włączyć/wyłączyć obsługę plików cookies w swojej przeglądarce.
Polityka prywatności OK, ROZUMIEM
Manage consent

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. These cookies ensure basic functionalities and security features of the website, anonymously.
CookieDurationDescription
cookielawinfo-checkbox-analytics11 monthsThis cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Analytics".
cookielawinfo-checkbox-functional11 monthsThe cookie is set by GDPR cookie consent to record the user consent for the cookies in the category "Functional".
cookielawinfo-checkbox-necessary11 monthsThis cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookies is used to store the user consent for the cookies in the category "Necessary".
cookielawinfo-checkbox-others11 monthsThis cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Other.
cookielawinfo-checkbox-performance11 monthsThis cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Performance".
viewed_cookie_policy11 monthsThe cookie is set by the GDPR Cookie Consent plugin and is used to store whether or not user has consented to the use of cookies. It does not store any personal data.
Functional
Functional cookies help to perform certain functionalities like sharing the content of the website on social media platforms, collect feedbacks, and other third-party features.
Performance
Performance cookies are used to understand and analyze the key performance indexes of the website which helps in delivering a better user experience for the visitors.
Analytics
Analytical cookies are used to understand how visitors interact with the website. These cookies help provide information on metrics the number of visitors, bounce rate, traffic source, etc.
Advertisement
Advertisement cookies are used to provide visitors with relevant ads and marketing campaigns. These cookies track visitors across websites and collect information to provide customized ads.
Others
Other uncategorized cookies are those that are being analyzed and have not been classified into a category as yet.
SAVE & ACCEPT