GIETRZWAŁD: UDERZ W STÓŁ…
Było dla mnie oczywiste, że opublikowany kilka dni temu tekst „KORYTO PONAD SANKTUARIUM?” demaskujący kulisy pozorowanej walki osób – głównie związanych z PiS – przeciwko budowie składowiska odpadów Lidla w Gietrzwałdzie wzbudzi sporo emocji, zwłaszcza wśród samych pozorantów. Popsułem bowiem obowiązującą narrację na najbliższe, przedwyborcze miesiące; mamy zwycięstwo, a główna w tym zasługa Wojewody Warmińsko-Mazurskiego, reprezentującego jedynie słuszną partię przewodnią.
Z zaskoczeniem przyjąłem zatem zdecydowanie pozytywny odbiór publikacji, zwłaszcza wśrod pielgrzymów, którzy na własnej skórze odczuli, iż zostali potraktowani przez Komitet Obrony Gietrzałdu i jego szefa Jacka Wiącka jako statyści mający za zadanie jedynie zapewnić frekwencję czyniącą protest zauważonym przez media oraz opinię publiczną w całym kraju. Za wyrazy poparcia serdecznie dziękuję lecz nie dla nich podjąłem się żmudnej, kilkumiesięcznej pracy nad dociekaniem kto, w jaki sposób i w jakim celu wykorzystuje ufność i zaangażowanie katolików stających w obronie Sanktuarium Maryjnego.
Nie lekceważę jednak głosów negatywnych. Odnotowałem ich dokładnie… jeden ale wyjątkowo mocny w treści, rozpowszechniany różnymi kanałami, a zarazem – zapewne wbrew intencji samego autora – odsłaniający dodatkowe, nieznane motywacje kierujące organizatorami protestu. Autorem kilku sms-ów na mój adres jest Janusz Górzyński (zbieżność nazwiska z abp. Józefem Górzyńskim przypadkowa) z Poznania, pozostający w co najmniej dobtrych relacjach z Jackiem Wiąckiem. Ponieważ wynikającą z nich wiedzę ujawnia – myślę, że bez zgody samego zainteresowanego – bez jakichkolwiek zahamowań postanowiłem zapytać się, czy na pewno wie, co pisze. Zareagował z oburzeniem i z kolejnymi inwektywami wobec mojej skromnej osoby. Czuję się zatem zwolniony z zachowania tej korespondencji dla siebie, zwłaszcza że została rozpowszechniona przez samegho nadawcę. Oto jej pełna treść, bez cenzurowania także stwierdzeń na mój temat. Pozwoliłem sobie jedynie na usunięcie zauważonych błędów gramatycznych:
„Ten Jezierski głupoty napisał. Przecież Ty nie zorganizowałeś żadnego protestu pod źródełkiem ale akcję informacyjną i spotkanie z czytelnikami „Warszawskiej Gazety”.
Celem było przecież zrelacjonowanie aktualnej sytuacji w przedmiocie Lidla, a nie żaden protest.
Do tego te idiotyczne informacje o Wiącka domu 300 m2. Dom na piętrze jest prawie w stanie surowym i nie jest to dom Wiącka lecz Wiesi (prawdopodobnie chodzi o konkubinę szefa KOG – przy. H. Jez.) ufundowany przez jej rodziców, którzy sprzedali część swojego gospodarstwa. Bajki o gigantycznej firmie Wiącka to już zupełne kuriozum, gdyż Jacek mi pokazał, że w tym roku nie osiągnął żadnego przychodu.
Gazeta Gietrzwałdzka opublikowała listę kandydatów na wójta i tam Wiącka nie ma.
Zarzut, ze poseł Szmit nie ma moralnego prawa do obrony Gietrzwałdu, bo w przeszłości za punkty stracił prawo jazdy jest co najmniej głupi.
Zwłaszcza, że Szmitowi przypisuje się wielkie wpływy i powiązania i ten gangster nawet nie umiał ich użyć aby mu wykasowali mandaty i punkty (tu w korespondencji Górzyńskiego pojawia się roześmiany do łez tzw. emotikon – przyp. H. Jez.).
I jeszcze ta zbrodnia Wiącka, że podpisał petycję, którą napisał urbanista z dużym doświadczeniem zawodowuym i urzędniczym. A co miał ja wrzucic do kosza? (tu autor także wstawił roześmianego do łez emotikona – przyp. H. Jez.).
Myślałem, że Pan jest dziennikarzem, ale Pan jest chuliganem i dlatego zmusimy Pana do przeprosin i sprostowania. Wiącek nie jest żadnym moim kolegą, ale uważam, że każdy człowiek ma prawo do dobrego imienia.
Ciekawe, że nie napisał (to znowu o mnie – przyp. H. Jez.), że Wiącek sporządził wnosek o zbadanie sprawy przez NIK, zawiadomienie o przestępstwach i liczne wnioski w postępowaniach na podstawie KPA. Jako pierwszy zobaczył, że w BIP jest mowa o inwestycji Lidla i podniósł larum na gminę i kraj. Zorganizował dwa protesty, na które przybyło kilkaset osób. I także wykonał próbę odwołania w referendum wójta Kasprowicza. Zebrał ponad 625 PODPISÓW. W wyniku intryg komisarz wyciął mu część podpisów, a mafia gminna zrobiła mu sprawy w prokuraturze. To wszystko nic i jeszcze dowody rzekomej agenturalności. Nie wiem, kto tu jest wariatem albo agentem?
Po mojej próbie upewnienia się co do stanu świadomości autora powyższej korespondencji, ten odpowiedział powtórzeniem wcześniejszych inwektyw i nakazał mi skasowanie tekstu, podanie, że powstał na podstawie „błędnie rozpoznanych informacji lub innych przyczyn” i przeproszenie „pomówionych” osób.
Zanim skomentuję wynurzenia Pana Górzyńskiego, który – jak zapewnia – nie jest żadnym kolegą J. Wiącka, choć wie jak wygląda piętro jego domu, komu ów dom Wiącek zawdzięcza i jakie miał dochody w tym roku, zacznę od refleksji natury osobistej. Otóż do powiedzenia, iż człowiek który nie ma wrogów nosi w sobie coś nikczemnego, dorzucę uzupełnienie branżowe według którego dziennikarz bez wrogów to zwykła kanalia.
Nie rozpaczam zatem z powodu ataku na moją skromną osobę. Żałuję tylko, iż jest to atak tak miernej jakości. Dałbym sobie spokój z Panem Górzyńskim, gdyby nie dwie kwestie. Po pierwsze – w swoim zacietrzewieniu dopuścił się szeregu istotnych kłamstw, rozpowszechniając je zarazem swoimi kanałami, a to wymaga ich zdementowania także na forum publicznym. Po drugie – w „polemice” J. Górzyńskiego znalazło się parę istotnych informacji nie tylko poszerzających wiedzę na temat kulisów rzekomej walki PiS-u z inwestycją Lidla, ale także wzmacniających tezy już przeze mnie przedstawione w publikacji „KORYTO PONAD SANKTUARIUM?”.
Zacznijmy od oczywistych kłamstw i manipulacji zastosowanych przez J. Górzyńskiego. Niestety, nazbierało się tego sporo jak na tak krótką korespondencję. Poniżej parę przykładów, bez komentowania specyficznej „narracji” mojego adwersarza, polegającej najpierw na przypisaniu mi opinii lub stwierdzeń, których w ogóle nie wyraziłem, a następnie – na podważeniu ich prawdziwości z jednoczesnym obrażaniem rzekomego autora, czytaj – H. Jezierskiego:
Po pierwsze:
Nigdzie nie opisywałem stanu zaawansowania domu Wiącka, zwłaszcza nie wykończonego piętra, gdyż mnie to najzwyczajniej nie interesowało. Zwróciłem tylko uwagę na jego lokalizację w kontekście odległości od planowanego inwestycji Lidla oraz bardzo drogie, asfaltowe skomunikowanie leśnej głuszy ze światem. Na dowód stosowny fragment: „Piękna lokalizacja. Około 300-metrowy dom, położony w lesie wraz z kilkunastoma posesjami podobnej wielkości. Całość – choć gmina biedna i zadłużona – asfaltowo skomunikowana z Gietrzwałdem oddalonym o około 4 km, podobnie jak miejsce planowanej inwestycji Lidla.”
Przy okazji -Pan Wiącek i jego konkubina mają dodatkowe szczęście. Gdy pracowałem jako Dyżurny Inżynier Gdańska, mieszkańcy wkurzeni stanem dróg w swojej okolicy, często sięgali do porównań z zasiedlonymi przez partyjnych prominentów (głównie z PO lecz nie tylko) enklawami miasta na tzw. full wypasie – z ulicami o gładkiej nawierzchni, chodnikami, latarniami itp. infrastrukturą. Najdelikatniejsze z określeń, jakie dane mi było wysłuchiwać przez telefon np. w odniesieniu do znanego wśród gdańszczan Matemblewa brzmiało: „Zatoka Świń”…
Po drugie:
Pan Górzyński przypisuje mi „bajki o gigantycznej firmie Wiącka”, zapewniając zarazem, iż tenże nie osiągnął w tym roku żadnego przychodu. Tymczasem ja określiłem jedynie Wiącka – tutaj dosłowny cytat – jako „właściciela firmy Gold Arena specjalizującej się w obrocie złotem”. Trzeba naprawdę sporo fantazji (albo perfidii), aby w powyższym zdaniu znaleźć rzekomy gigantyzm i insynuację o imponujących przychodach. Inna sprawa, że Górzyński wykazuje wyjątkową ignorancję operując pojęciem „przychodu”. Jego zupełny brak praktycznie oznacza, że firma albo nie prowadzi działalności, albo powołana została tylko do generowania kosztów, co zwykle nie umyka uwadze „skarbówek”.
Po trzecie:
Nigdzie nie przypisywałem Jerzemu Szmitowi z PiS (przy okazji: nie posłowi tylko byłemu posłowi) „wielkich wpływów i powiązań”, a tym bardzie nie określałem go jako „gangstera”. To sugestia samego J. Górzyńskiego. Dla mnie J. Szmit to polityczny pasożyt i z tego określenia – opublikowanego w moim materiale – nie zamierzam się wycofać. Swoją drogą, niech J. Górzyński pomodli się do swojego patrona (patronki), aby J. Szmit darował mu gansterską charakterystykę i nie wezwał przed sąd.
Po czwarte:
J. Górzyńskim raczył stwierdzić: „I jeszcze ta zbrodnia Wiącka, że podpisał petycję, którą napisał urbanista z dużym doświadczeniem zawodowym i urzędniczym”. Nie użyłem takiego określenia, bo staram się zawsze ważyć słowa. Napisałem konkretnie: „Jedyna merytoryczna aktywność jaką udało mi się zaobserwować na blogu Komitetu to publikacja petycji skierowanej przez Stowarzyszenie Razem dla Gietrzwałdu do wojewody Artura Chojeckiego i żądającej podjęcia działań nadzorczych poprzez wniesienie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie na dwie uchwały Rady Gminy Gietrzwałd wychodzące naprzeciw oczekiwaniom Lidla. Sęk w tym, że autorem petycji (notabene bardzo dobrze i wyczerpująco uzasadnionej) jest nie wspominane wyżej stowarzyszenie – zarejestrowane przez samego J. Wiącka – lecz urbanista z wieloletnim doświadczeniem”.
Ten zarzut znajduje pełne potwierdzenie w aktualnej (stan na koniec 19 lipca br.) informacji na blogu KOG, która brzmi następująco:
„Komitet Obrony Gietrzwałdu w dniu 12.07.2023 r. za pośrednictwem stowarzyszenia „Razem dla Gietrzwałdu” wystosował Petycję do Wojewody W-M. Ukazuje w niej kolejne rażące nieprawidłowości przy procedowaniu inwestycji Lidla w Gietrzwałdzie”.
Nie ma w niej ani słowa o przywołanym przez J. Górzyńskiego „urbaniście z dużym doświadczeniem zawodowym i urzędniczym”. Oczywiście, to nie jest zbrodnia lecz ordynarne złodziejstwo pozbawiające kompetentnego fachowca – choćby zastrzegającego anonimowość – jego własności intelektualnej. Jak Pan Górzyński popracuje parę lat w normalnej redakcji to zrozumie, o czym mówię. Nie wiem jednak, czy taką znajdzie, gdyż ja nie zatrudniłbym go nawet w charakterze gońca.
Po piąte:
Nie zamierzam kruszyć kopii o to, czy spotkanie przy źródełku było protestem, czy – jak tego chce J. Górzyński – spotkaniem informacyjnym. To tylko kwestia nazwy, choć za moją wersją przemawia obecność radiowozu policyjnego oraz gotowość „odpalenia” głośnej kosiarki przez ekipę skierowaną specjalnie pod źródełko przez rektora Sanktuarium Marcina Chodorowskiego dokładnie o tej samej godzinie, w której miało rozpocząć się – niech będzie tak, jak chce mój adwersarz – spotkanie informacyjne. Istotne jest to, że w rzeczonym spotkaniu uczestniczyło nie więcej niż trzydzieści osób, włącznie z przygodnymi gapiami, co oznacza liczbę wręcz śladową nawet w porównaniu z drugim, skromniejszym protestem z 3 czerwca br.
Tu chciałbym podkreślić, że poprosiłem J. Wiącka o udostępnienie mikrofonu do przekazania kwestii następującej: „Skoro PiS-owski wojewoda wydał decyzję opóźniającą nieco proces inwestycyjny Lidla, to teraz należy wymusić na – również PiS-owskim – ministrze rolnictwa cofnięcie decyzji o odrolnieniu ok. 10 ha ziemi rolnej III klasy pod budowę składowiska odpadów”. Wydaje mi się, że byłoby krótko i konkretnie. Niestety, J. Wiącek czujnie odmówił. Dzięki Bogu, mam jednak możliwość dotarcia z powyższym przekazem do grona cokolwiek liczniejszego niż 30-osobowe.
Na dobrą sprawę, to nie ja lecz J. Górzyński powinien stanąć przed sądem za oczywiste kłamstwa i insynuacje na mój temat. Uspokoję jednak mojego adwersarza; nie zamierzam tego robić. Po pierwsze – szkoda mojego czasu. Po drugie – obawiam się, że obrońca J. Górzyńskiego wytłumaczyłby jego wypowiedzi jakąś „pomrocznością jasną” lub chwilowymi zaburzeniami intelektualnymi. I myślę, że taki argument znalazłby uznanie w ocenie sądu.
Korespondencja J. Górzyńskiego ma jednak dla mnie także cenny walor poznawczy, wprost idealnie korespondujący z tezami zawartymi w „KORYCIE…”. Proszę zwrócić uwagę na ten z jej fragmentów, który opisuje działania J. Wiącka w momencie dotarcia – w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia 2022 roku – do informacji o inwestycji Lidla. Racjonalnie myślący, a przy tym chcący ochronić stolicę swojej gminy (nawet bez odniesienia do Sanktuarium Maryjnego) przed składowiskiem śmieci, najpierw podejmuje wszelkie możliwe działania, zwłaszcza z wykorzystaniem atutu w postaci PiS-owskich urzędników o kompetencjach wystarczających do zablokowania procesu inwestycyjnego oraz wsparcia pielgrzymów z całej Polski, a dopiero potem – gdy przychodzi zwycięstwo – żąda referendum w sprawie odwołania wójta. Wówczas dysponowałby takim kapitałem, że jego wynik byłby przesądzony.
Tymczasem J. Wiącek woli tracić czas i energię na referendum, które – co podkreślam z całą mocą – ani na moment nie zatrzymuje biegu procedur sankcjonujących budowę składowiska odpadów. Taki nieświadomy, czy po prostu sterowany przez swoich mocodawców według ich strategii; walczymy o władzę w gminie, ale bez naruszenia interesów Lidla i wspierającego ten geszeft abp. Józefa Górzyńskiego? Ten układ będzie bowiem przydatny, także wówczas, gdy gminą zawładnie PiS.
A jak to działa w realiach i co z pielgrzymami? Mamy już wymowny przykład z Jasną Górą za dwóch kadencji PiS-owskich talmudystów zwanych żydochazarami. Do cyklicznych zlotów partyjnych z Matką Bożą Częstochowską w tle doszło plugawienie Sanktuarium także w wymiarze duchowym. Mamy np. absolutny zakaz sprawowania Mszy tradycyjnej, choć msze dla banderowców już są. Brakuje tylko jeszcze „czarnych mszy” dla żydomasonów. Chociaż nie postawię nawet złotówki przeciw tezie, że przeor Samuel (na chrzcie dali mu na imię Paweł) Pachulski po „teologicznej” tresurze m.in. w Jerozolimie już tego nie planuje. W Gietrzwałdzie pod tym względem na razie jest spokój. Zapewne tylko dlatego, że udający ołtarz polowy amfiteatr z trzema garderobami, trzema toaletami i – uwaga! – piwnicami jeszcze się buduje…
I jeszcze jedna uwaga ad rem. Z rosnącą niecierpliwością oczekuję odpowiedzi z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi na pytanie, o to kiedy i z jakim skutkiem Komitet Obrony Gietrzwałdu lub występujące w jego imieniu Stowarzyszenie Razem dla Gierzwałdu wystąpiło do szefa ww. resortu z wnioskiem o uchylenie decyzji odrolniającej 10 ha ziemi rolnej klasy IIIb na potrzeby składowiska odpadów. Szkoda, że J. Górzyński wyliczając wiekopomne zasługi J. Wiącka jakoś o tym wątku nie wspomina.
Tekst i zdjęcia:
Henryk Jezierski
(20.07.2023)
P.S. 1
Dosłownie kilkanaście minut po opublikowaniu powyższego tekstu otrzymaliśmy wniosek Fundacji Święty Olaf na Rzecz Podtrzymania i Rozwoju Katolickiej Tożsamości Narodu Polskiego skierowany do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jego pełną treść publikujemy pod linkiem „GIETRZWAŁD: NARESZCIE JAKIŚ KONKRET, CHOĆ NIE Z KOG!” Mamy zatem kolejny przykład na to, że walczyć w obronie Sanktuarium Maryjnego można bez pośrednictwa tzw. Komitetu Obrony Gietrzwałdu i jego szefa uzurpującego sobie prawo do wyłączności. Więcej, działania podejmowane poza KOG gwarantują większą skuteczność. Zwolennikom tezy o PiS-owskim sukcesie w postaci decyzji Wojewody Warmińsko-Mazurskiego przypominamy, że podstawą do jej wydania było odwołanie złożone nie przez J. Wiącka lub jego mocodawców lecz przez właścicieli działek przylegających do miejsca planowanej inwestycji Lidla.
P.S. 2
Przepraszam Szanownych Czytelników za konieczność lektury tekstu pt. „GIETRZWAŁD: KORYTO PONAD SANKTUARIUM?” za pośrednictwem strony niejakiego Mirosława Dakowskiego, znanego mi jako powielacz cudzych publikacji z zainstalowaną funkcją cenzorską, szczególnie czułą na teksty demaskujące perfidię „starszych i mądrzejszych”, zarówno w krajowym, jak i internacjonalistycznym wymiarze.
Przekonałem się o tym osobiście kilka miesięcy temu, przerywając ten pasożytniczy proceder przynajmniej w odniesieniu do portalu PolskaWolna.pl. Co ciekawe, ta decyzja zaowocowała znaczącym wzrostem jego oglądalności. Niestety, M. Dakowski bez mojej zgody wrócił do swoich praktyk i umieścił u siebie nie sam link do tekstu lecz tenże tekst w całości, w dodatku – wnosząc swoje zmiany. Można rzecz – REDAKTOR pełną gębą z Jezierskim w swoim zespole.
Po mojej interwencji materiał został usunięty. Zainteresowanych jego lekturą w oryginale i z załączoną petycją do Wojewody Warmińsko-Mazurskiego odsyłam pod poniższy link:
„GIETRZWAŁD: KORYTO PONAD SANKTUARIUM?”
H. Jez.