GIETRZWAŁD: PiS CZYLI POZOROWANIE I STEROWANIE
Im dłużej przypatruję się działaniom PiS-owskiego Komtetu Obrony Gietrzwałdu, tym bardziej nabieram przekonania, że zaskakujący brak w jego pierwszym apelu przeciwko śmieciowej inwestycji Lidla koronnego argumentu w postaci zagrożenia dla losów Sanktuarium Maryjnego, nie był przypadkowy. „Obrońcy” odwołali się tylko do potrzeby ratowania „miejscowości z cudownym warmińskim klimatem, spokojem oraz pięknym krajobrazem” jakby akurat ten walor – zresztą dyskusyjny zważywszy choćby bliskie sąsiedztwo z mocno przeciążoną, krajową „16” prowadzącą na Litwę – był ważniejszy od Gietrzwałdu jako celu podróży dla setek tysięcy pielgrzymów.
Raczyli ich zauważyć dopiero wówczas gdy zrozumieli, że bez skorzystania ze wsparcia katolików ich protest skończy się na marginalnym „poPiSkiwaniu”. Sięgnęli zatem po to wsparcie ochoczo lecz na swoich warunkach; z pozorowanym zaangażowaniem w obronę świętego miejsca i takim sterowaniem przebiegiem kolejnych manifestacji, aby ich ostrze nie zostało wymierzone w hierarchię kościelną nie mającą nic przeciwko składowisku odpadów w odległości kilkuset metrów od miejsca objawień Najświętszej Marii Panny oraz w PiS-owskie władze, wyjątkowo łaskawie traktujące działania wójta gminy i starosty olsztyńskiego w celu pomyślnego sfinalizowania niemieckiej inwestycji. Efekt? Gwałtownie spadająca frekwencja podczas kolejnych akcji protestacyjnych. Każdy kij ma bowiem dwa końce, a większości spośród blisko 700 uczestników pierwszej, majowej manifestacji rola statystów robiących za tło dla proPiS-owskich „katolików” najzwyczajniej nie odpowiada.
Wymowny dowód spadku zainteresowania pozorowanymi akcjami KOG stanowił marsz protestacyjny w Olsztynie zapowiedziany na poniedziałek, 14 sierpnia br. Chociaż mocno rozreklamowany nie tylko przez samych organizatorów na starcie, czyli przed zamkniętą na cztery spusty siedzibą Archidiecezji Warmińskiej zgromadził ledwie 72 (słownie: siedemdziesięciu dwóch) uczestników, w tym około dziesięciu zachowujących – ujmijmy to delikatnie – sporą rezerwę wobec dotychczasowego działania komitetu. Jego lider, Jacek Wiącek najwyraźniej zaskoczony tak mizerną obecnością demonstrantów musiał znacząco skorygować „marsz przez instytucje” związane w różnej formie z lidlową inwestycją. Ostatecznie, poza wspomnianą siedzibą archidiecezji okolicznościowe przemówienia z Januszem Górzyńskim w roli głównej wygłoszone zostały przed budynkami Prokuratury Rejonowej, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i Urzędu Wojewódzkiego.
Dziwne to były przemówienia. Nie dość, że wygłaszane do nieobecnych (urzędy wykorzystały przedłużony do świątecznego wtorku weekend), to jeszcze ze starannie dobieranymi oczekiwaniami wobec adresatów. Od abp. Józefa Górzyńskiego robiący za głównego oratora KOG Janusz Górzyński (zbieżność nazwisk raczej przypadkowa) oczekiwał przywołania do porządku rektora Sanktuarium Maryjnego, choć to właśnie brak zastrzeżeń metropolity warmińskiego wobec budowy składowiska odpadów w bliskim sąsiedztwie miejsca objawień NMP okazał się jednym z kluczowych argumentów podnoszonych przez urzędników, którzy zadecydowali o zgodzie na niemiecką inwestycję. Przed prokuraturą i sądem administracyjnym organizatorzy stanowczo żądali podjęcia zdecydowanych działań wstrzymujących skandaliczną budowę. Takiej samej stanowczości nie wykazali jednak przed siedzibą PiS-owskiego wojewody. Tutaj padła jedynie propozycja, aby tenże raczył jeszcze raz życzliwie „pochylić się” nad sprawą. Komentarz wydaje się zbyteczny.
Czy były podczas olsztyńskiego przemarszu jakieś wystąpienia bądź wątki godne uwagi osób, którym naprawdę zależy na ratowaniu Sanktuarium Maryjnego przed niemiecką agresją, bez PiS-owskiego manipulowania faktami i opinią publiczną? Odpowiadam: były lecz zostały pominięte nawet w relacji uchodzącego za wyjątkowo rzetelnego Adama Sochy z portalu „Debata”.
Spróbuję naprawić to „przeoczenie”. Zacznijmy od głosu mieszkanki Gietrzwałdu od lat walczącej z postępującą dewastacją Sanktuarium Maryjnego pod światłym przewodnictwem abp. J. Górzyńskiego, której widocznym, materialnym efektem jest m.in. Archidiecezjalny Dom Rekolekcyjny określany jako „Domus Mariae” i robiący za hotel dla wszystkich (niekoniecznie katolików), z wnętrzem o jawnie protestanckich, a nawet masońskich akcentach. Wprawdzie J. Wiącek nakazał wyłączyć mikrofon uczestniczce spotkania w trakcie jej przemówienia lecz osobiście powstrzymałem cenzorskie zapędy przebiegłego PiS-owca i wszyscy zebrani mieli okazję wysłuchać do końca argumentów znacznie odbiegających od „narracji” organizatorów.
A były wśród nich m.in. takie, jak świadomie przemilczana rola abp. Górzyńskiego w śmieciowym przekręcie Lidla czy jasno wyrażona wątpliwość w skuteczność obrony Sanktuarium przez ludzi, którzy nie spełniają podstawowych kryteriów określających katolika, takich choćby jak trwanie w sakramentalnym związku małżeńskim. Sądzę, że zainteresowani zrozumieli tę aluzję. Przy okazji – na pierwszym planie banera Komitetu Obrony Gietrzwałdu otwierającego demonstrację i niesionego osobiście przez J. Wiącka widnieje nie Kapliczka Objawień czy choćby gietrzwałdzka Bazylika lecz wspomniany „Domus Mariae” – plugawe dzieło abp. Górzyńskiego… Jak mówią: nie ma przypadków, są znaki. Dowód poniżej:
Do wątków istotnych, a pominiętych w znanych mi relacjach medialnych z protestu zaliczyłbym baner przygotowany przez osoby spoza kręgu PiS-owskich manipulantów. Jego treść wskazuje jednoznacznie na niezbędne działania, jakie trzeba pilnie podjąć w celu powstrzymania niemieckiej agresji na Sanktuarium. Są widoczne na zdjęciu otwierającym materiał lecz na wszelki wypadek wymieniam je poniżej:
„ŻĄDAMY:
– od Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi (PiS) – uchylenia decyzji o odrolnieniu ok. 10 ha gruntów pod potrzeby inwestycji!
– od Wojewody Warmińsko-Mazurskiego (PiS) – zaskarżenia do WSA w Olsztynie uchwał Rady Gminy Gietrzwałd w sprawie studium i miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego!
– od Wójta Gminy Gietrzwałd – unieważnienia decyzji środowiskowej!
– od Starosty Olsztyńskiego (Akcja Katolicka) – natychmiastowego wstrzymania procedowania pozwolenia na budowę!”
Powiedzmy sobie jasno: każde inne działania od wskazanych powyżej to tylko prymitywna PiS-owska fałszywka mająca na celu dotrwanie do październikowych wyborów parlamentarnych w areoli przeciwników – tu zacytuję dosłownie – „skandalicznego ataku LIDLA na Tron Matki Bożej w Gietrzwałdzie i Polskie wartości narodowe”. Dodajmy od siebie: ataku dokonanego przy aktywnym współudziale PiS-owskiej władzy.
Tekst i zdjęcia:
Henryk Jezierski
(26.08.2023)