DLACZEGO WKROCZYLI?

Wystąpienie Ministra Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergeja Ławrowa na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Ukrainy
(Nowy Jork, 22 września 2022)
Szanowna Pani Przewodnicząca,
Wasze Ekscelencje,
Koledzy,
Jak rozumiem, dzisiejsze posiedzenie było motywowane dążeniem niektórych delegacji do omówienia tematu „bezkarności” na Ukrainie. Myślę, że jest to bardzo aktualne. Właśne taki termin w pełni odpowiada temu, co dzieje się w tym kraju od 2014 roku. Siły narodowo-radykalne, jawni rusofobi i neonaziści doszli wówczas do władzy w wyniku zbrojnego zamachu stanu przy bezpośrednim wsparciu państw zachodnich. Zaraz potem weszli na drogę bezprawia i całkowitego lekceważenia podstawowych praw i wolności człowieka – prawa do życia, wolności słowa, dostępu do informacji, wolności wypowiedzi, wolności sumienia i używania języka ojczystego.
Zbrodnie na Majdanie w lutym 2014 roku są nadal bezkarne. Sprawcy potwornej tragedii w Odessie 2 maja 2014 roku, kiedy to w tamtejszym Domu Związków Zawodowych spalono żywcem i zabito około 50 osób, nie zostali odnalezieni ani ukarani. Do tej listy należą również morderstwa polityczne Olesia Buziny, Pawła Szeremeta oraz innych osób publicznych i dziennikarzy. Mimo to próbują nam dziś narzucić zupełnie inną narrację o rosyjskiej agresji jako pierwotnej przyczynie wszystkich kłopotów.
Przy tym pomija się fakt, że od ponad ośmiu lat ukraińska armia i bojówki formacji nacjonalistycznych bezkarnie zabijają i mordują mieszkańców Donbasu tylko dlatego, że ci odmówili uznania wyników zbrodniczego, krwawego, antykonstytucyjnego zamachu stanu w Kijowie i postanowili stanąć w obronie swoich praw gwarantowanych przez ukraińską konstytucję, w tym prawa do swobodnego posługiwania się ojczystym językiem rosyjskim.
Przypomnijcie sobie, jak w 2015 roku ówczesny premier Arsenij Jaceniuk powiedział, że w Donbasie mieszkają „nie-ludzie”. Obecny prezydent Volodymyr Zelensky niewiele się od niego różni. W wywiadzie z września 2021 roku, zapytany o to, co myśli o ludziach mieszkających w Donbasie, powiedział, że są ludzie i są „istoty”, „osobniki”. Jest to trwała cecha ukraińskiego reżimu, zarówno pod rządami Petra Poroszenki, jak i Zelenskiego.
Wszystkich, którzy nie zgadzają się z wynikami zamachu stanu, uznali za terrorystów. Od ośmiu lat kijowski reżim prowadzi „operację wojskową” przeciwko cywilom. Na Ukrainie od wielu lat trwa totalna mobilizacja całej dorosłej ludności, w tym kobiet, w celu zwerbowania ich w szeregi nacjonalistycznych batalionów i ukraińskich sił zbrojnych.
Władze w Kijowie, choć z hipokryzją twierdząc, że są zaangażowane w realizację porozumień mińskich, otwarcie i bezkarnie sabotują ich wdrażanie. Wprowadzono blokadę finansową, transportową i energetyczną Donbasu. Mieszkańcy regionu zostali odcięci od świadczeń socjalnych, emerytur, wynagrodzeń, usług bankowych, komunikacji, edukacji i opieki zdrowotnej. Zostali oni pozbawieni podstawowych praw obywatelskich, w tym praw gwarantowanych przez Międzynarodowe Pakty Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych oraz Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 roku.
W pewnym momencie zmęczony udawaniem Zeleński stwierdził, że miński „pakiet środków” jest potrzebny jedynie do utrzymania sankcji nałożonych na Rosję. Jego poprzednik i współtwórca porozumień mińskich, P. Poroszenko, był jeszcze bardziej wyrazisty. Kilka miesięcy temu publicznie i z dumą stwierdził, że ani on, ani nikt na Ukrainie nie zamierzał realizować tych porozumień, które podpisał. Były one potrzebne tylko po to, aby kupić czas na pozyskanie broni od państw zachodnich na wojnę z Federacją Rosyjską. W tym samym duchu wypowiedział się sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy A. M. Daniłow.
Swoją bezkarność kijowski reżim zawdzięcza swoim zachodnim opiekunom, przede wszystkim Niemcom i Francji, no i oczywiście Stanom Zjednoczonym. Zamiast żądać od przywódców w Kijowie realizacji porozumień mińskich, Berlin i Paryż cynicznie przymknęły oko na otwarte groźby Kijowa, aby rozwiązać „problem Donbasu” siłą – tzw. plan B.
W ostatnich latach kijowski reżim przeprowadził zmasowany, frontalny atak na język rosyjski. Bezkarnie narusza prawa rosyjskiej i rosyjskojęzycznej ludności Ukrainy. Przyjęto skandaliczne ustawy „językowe” – «O edukacji» (2017), «O zapewnieniu funkcjonowania języka ukraińskiego jako języka państwowego» (2019), «O pełnym powszechnym szkolnictwie średnim» (2020), «O rdzennych narodach Ukrainy» (2021). Wszystkie one zmierzają do wyparcia języka rosyjskiego, a w zasadzie do jego całkowitego zakazu.
Jednocześnie przyjęto ustawy zachęcające do teorii i praktyki nazizmu. Kijów zignorował nieśmiałe zalecenia Komisji Weneckiej Rady Europy, Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka oraz Wysokiego Komisarza OBWE ds. Mniejszości Narodowych, aby naprawić ustawodawstwo językowe. Z kolei te wielostronne struktury nie znalazły odwagi (może po prostu nie pozwolono im na to), by skłonić władze Ukrainy do wypełnienia międzynarodowych zobowiązań w zakresie praw człowieka.
Ukraińskie ministerstwo edukacji wyłączyło język rosyjski i literaturę rosyjską z programu szkolnego. Książki w języku rosyjskim są zakazane i niszczone, jak w nazistowskich Niemczech, a pomniki rosyjskich pisarzy są burzone.
Przy wsparciu państwowym zaszczepiana jest ideologia nietolerancji narodowej wobec etnicznych Rosjan. Dziś urzędnicy tego kraju nie wstydzą się już swojej nazistowskiej istoty i otwarcie oraz bezkarnie nawołują do mordowania Rosjan.
Oto kilka przykładów. Ambasador Ukrainy w Kazachstanie P.Y. Vrublevsky, obecnie przebywający już w Kijowie, w wywiadzie z 22 sierpnia br. stwierdził co następuje: „Staramy się ich (Rosjan) zabijać w miarę możliwości. Im więcej zabijemy teraz Rosjan, tym mniej będą musiały zabijać nasze dzieci. To wszystko”. Czy ktoś zwrócił na to uwagę? Wcześniej, wiosną ubiegłego roku, w podobnym tonie wypowiadał się mer Dniepru B. A. Filatow: „Nadszedł czas zimnej furii. Teraz mamy pełne moralne prawo, aby spokojnie i z absolutnie niezmąconym umysłem zabijać te bestie na całym świecie, bez ograniczeń czasowych i w maksymalnej możliwej ilości”. 13 września br. sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony A. M. Daniłow stwierdził: „W tych miejscowościach, do których wejdą ukraińskie siły zbrojne, mieszkańcy będą ukrainizowani bez liczenia się z ich opinią. Dotyczyć to będzie nie tylko Rosjan, ale także przedstawicieli innych narodowości. Jeśli masz chęć studiować dodatkowo w innych językach, rumuńskich, polskich, hebrajskich, to proszę bardzo, ale nie na koszt naszego państwa, możesz podnieść swoje wykształcenie na własny koszt„.
Nie trzeba dodawać, że wszystkie te wybryki rusofobów przeszły zupełnie bezkarnie. Nie chodzi tylko o rusofobię. Wypowiadano się bowiem także na temat przedstawicieli innych narodowości mieszkających na Ukrainie.
Apoteozą był wywiad Zelenskiego z 5 sierpnia 2021 roku, w którym radził on wszystkim, którzy czują się Rosjanami, aby dla dobra swoich dzieci i wnuków wyjechali do Rosji.
Wydaje mi się, że podejmowane obecnie przez mieszkańców wielu regionów Ukrainy decyzje o przeprowadzeniu referendów są odpowiedzią na jego życzenia.
Pod pozorem walki z „rosyjską agresją” i „separatyzmem” na Ukrainie nasilają się prześladowania dysydentów. W marcu tego roku zdelegalizowano 11 partii politycznych pod pretekstem ich „powiązań z Rosją”. Wiodące opozycyjne kanały telewizyjne w języku rosyjskim są od dawna zamknięte. Strony internetowe niepożądane przez rząd zostały zablokowane. Dziennikarze są prześladowani za próby przedstawienia alternatywnego do oficjalnego poglądu. Wybitna ukraińska działaczka społeczna E. Berezhnaya, która wielokrotnie wypowiadała się w ONZ i OBWE na temat wzrostu neonazizmu na Ukrainie, jest przetrzymywana w więzieniach służby bezpieczeństwa Ukrainy.
Nie mamy wątpliwości, że Ukraina ostatecznie zamieniła się w totalitarne państwo nazistowskie, w którym bezkarnie łamie się normy międzynarodowego prawa humanitarnego. Nic dziwnego, że ukraińskie siły zbrojne i bataliony nacjonalistyczne stosują taktykę terrorystyczną, wykorzystując cywilów jako żywe tarcze.
Na tym tle szczególnie cynicznie wygląda stanowisko tych państw, które pompują na Ukrainę broń i sprzęt wojskowy oraz szkolą ukraińskie siły zbrojne. Cel jest oczywisty (nie ukrywają go, lecz deklarują): jak najdłuższe przedłużenie działań wojennych, mimo ofiar i zniszczeń, w celu wyniszczenia i osłabienia Rosji. Linia ta oznacza, że państwa zachodnie są bezpośrednio zaangażowane w konflikt ukraiński, co czyni je jego stroną. Bezkarne jest również celowe podsycanie tego konfliktu przez „zbiorowy Zachód”. Rzeczywiście, przecież nie będą się karać.
Nie mamy złudzeń, że dziś rosyjskie siły zbrojne oraz formacje DRL i ŁRL są konfrontowane nie tylko z neonazistowskimi formacjami kijowskiego reżimu, ale także z machiną militarną „zbiorowego Zachodu”. W czasie rzeczywistym, wykorzystując nowoczesne systemy, samoloty, okręty, satelity i strategiczne drony, NATO dostarcza ukraińskim siłom zbrojnym danych wywiadowczych, sugerując, że Rosja musi zostać pokonana na polu bitwy (co wyraźnie stwierdzają unijni urzędnicy) i za karę pozbawiona wszelkiej suwerenności. To już nie jest ukryty rasizm, ale najbardziej rażący.
Na tle masowego ostrzału osiedli w Donbasie, V. A. Zelensky cieszy się ze skuteczności zachodniej broni. Oto jego cytat: „Wreszcie czuje się, że zachodnia artyleria, broń, którą otrzymaliśmy od naszych partnerów, działa bardzo potężnie. Jej dokładność jest naprawdę taka, jak trzeba” – oświadczył cynicznie lider tego państwowego podmiotu. Jednocześnie w ostrzelanych osiedlach nie zostały trafione żadne cele wojskowe ani strategiczne. Cierpi na tym ludność cywilna Donbasu.
Od końca lipca br. ukraińskie siły zbrojne zdalnie zaminowują centrum Doniecka i jego przedmieścia zakazanymi minami przeciwpiechotnymi Lepestok. Ich użycie rażąco narusza ratyfikowaną przez Ukrainę w 2005 roku Konwencję o zakazie stosowania min przeciwpiechotnych z 1997 roku, a także Drugi Protokół do Konwencji Genewskiej o broni konwencjonalnej (zakazujący stosowania min bez autodestruktorów).
Takie okrucieństwa były możliwe i pozostają bezkarne, ponieważ Stany Zjednoczone i ich sojusznicy, przy współudziale międzynarodowych instytucji zajmujących się prawami człowieka, przez osiem lat systematycznie tuszowały zbrodnie kijowskiego reżimu, budując swoją politykę wobec pana Zelenskiego na znanej amerykańskiej zasadzie: „to sukinsyn, ale to nasz sukinsyn”.
Niewygodna prawda przysłaniająca jasny obraz Ukrainy jako ofiary rosyjskiej agresji jest skrzętnie przemilczana, a czasem rażąco zamazywana. Nawet zachodnia organizacja praw człowieka Amnesty International, którą trudno podejrzewać o sympatię do Rosji, została ostro skrytykowana i odniesiona do agentów Kremla. Tylko dlatego, że w swoim raporcie potwierdziła znane fakty, że Kijów rozmieszczał stanowiska bojowe i ciężką broń na obiektach cywilnych.
Zbrodniczy ostrzał Zaporoskiej Elektrowni Atomowej (ZEA) przez bojowników reżimu kijowskiego, stwarzający ryzyko katastrofy jądrowej, pozostaje bezkarny. I dzieje się tak pomimo tego, że pracownicy Międzynarodowej Agencji ds. Energii Atomowej (MAEA) są stale obecni w zakładzie od 1 września tego roku i nietrudno jest zidentyfikować stronę odpowiedzialną za ostrzały.
Przypomnę, że wizyta misji MAEA w ZEA została sztucznie opóźniona, bo już 3 czerwca br. wszystkie szczegóły zostały skoordynowane i misja mogła tam pojechać bez zakłóceń. Następnie doszło do nieciekawej sytuacji, gdy Departament Bezpieczeństwa Sekretariatu ONZ odmówił „wydania zgody” na konkretną trasę uzgodnioną przez Rosję i Agencję. Następnie zaczął twierdzić, że MAEA samodzielnie określi wszystkie parametry misji. Ten pozbawiony skrupułów schemat opóźnił wizytę misji Agencji w ZEA o trzy miesiące.
Poważne obawy budzi los rosyjskich wojskowych, którzy wpadli w ręce ukraińskich nacjonalistów. Istnieją liczne dowody na ich złe traktowanie, w tym doraźne egzekucje, co stanowi naruszenie wymogów międzynarodowego prawa humanitarnego. Jestem pewien, że ci, którzy interesują się prawdziwymi wydarzeniami na Ukrainie, widzieli nagrania wideo z masakry dokonanej przez ukraińskich nazistów na rosyjskich jeńcach wojennych, których rzucono na ziemię z rękami związanymi za plecami i strzelono im w głowę. Czy któryś z reprezentowanych tu krajów wypowiedział się na temat tej zbrodni?
Mamy mnóstwo dowodów na te i inne przestępcze działania kijowskiego reżimu, regularnie popełniane od 2014 roku. Rosyjskie organy ścigania, we współpracy ze swoimi kolegami z DRL i ŁRL, dokładnie rejestrują i prowadzą śledztwa w sprawie przestępstw. Ustalono udział ponad 220 osób, w tym przedstawicieli wyższego dowództwa sił zbrojnych Ukrainy oraz dowódców jednostek wojskowych, którzy ostrzelali ludność cywilną. Przeciwko obywatelom Wielkiej Brytanii, Kanady, USA i Holandii prowadzone są sprawy karne o najemnictwo i działalność przestępczą na Ukrainie. Zapewniam państwa, że wszyscy odpowiedzialni, niezależnie od ich obywatelstwa, zostaną postawieni przed sądem.
Po raz kolejny chciałbym zwrócić Państwa uwagę na następujące kwestie. Kiedy pod koniec marca br. rosyjscy i ukraińscy negocjatorzy w Stambule praktycznie zgodzili się na proponowane przez Kijów parametry porozumienia, kilka dni później w Buczy doszło do tragedii. Nikt nie ma wątpliwości, że została ona zainscenizowana. Natychmiast po tym zainscenizowanym incydencie nasi zachodni koledzy podnieśli histerię i wprowadzili nowy pakiet sankcji przeciwko Federacji Rosyjskiej, oskarżając nas o zabijanie cywilów. Od tego czasu, kiedy ten efekt propagandowy został zrealizowany, nikt nie wspomina o miejscowości Bucza. Oprócz nas. Jeszcze raz apeluję w obecności Sekretarza Generalnego i szanownych ministrów: proszę, aby władze ukraińskie wykonały elementarny krok, jakim jest opublikowanie nazwisk osób, których zwłoki pokazano w Buczy. Prosiłem o to od miesięcy. Nikt nie słyszy i nikt nie chce odpowiedzieć.
Szanowny Panie Sekretarzu Generalny,
Przynajmniej proszę o użyciu Pana autorytetu. Myślę, że przyda się każdemu do wyjaśnienia tego epizodu.
Zwróciliśmy uwagę na wzmożoną aktywność międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości w stosunku do Ukrainy. Reklamowane są jakieś „wysiłki” w celu zbadania zbrodni na Ukrainie przypisywanych rosyjskim wojskowym. To wszystko ma charakter działań «na zamówienie». Możemy to doskonale zaobserwować.
Ani krwawy zamach stanu w Kijowie w 2014 roku, ani tragedia w Odessie 2 maja 2014 roku, ani ostrzał pokojowych miasteczek w Donbasie, ani bombardowanie z powietrza Ługańska 2 czerwca 2014 roku i wiele innych faktów nie wywołało żadnej wyraźnej reakcji Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK). Do MTK trafiło ponad 3 tys. zarzutów dotyczących zbrodni na mieszkańcach Donbasu. Nie było żadnej reakcji. Najwyraźniej kierownictwo tego „organu sądowniczego” otrzymało teraz polecenie z „góry”, aby rozwinęło burzę aktywności. Nie mamy zaufania do tego organu. Przez osiem długich lat na próżno czekaliśmy na rozpoczęcie walki z bezkarnością na Ukrainie. Nie oczekujemy już sprawiedliwości od tej i wielu innych instytucji międzynarodowych. Czas oczekiwania dobiegł końca.
Wszystko, co powiedziałem, potwierdza raz jeszcze, że decyzja o przeprowadzeniu specjalnej operacji wojskowej była nieunikniona. Mówiliśmy o tym nie raz. Przedstawiliśmy ogromną liczbę faktów pokazujących, jak Ukraina przygotowywała się do odgrywania roli „anty-Rosji”, trampoliny do tworzenia i realizacji zagrożeń dla bezpieczeństwa Rosji. Mogę państwa zapewnić, że nie pozwolimy na to.
Materiał źródłowy:
Ambasada Federacji Rosyjskiej w Polsce
Fot. domena publiczna
(22.09.2022)