BANDEROWSKI POMIOT W BELWEDERZE?
Na dobrą sprawę wyjątkową aktywność Andrzeja Dudy jako prezydenta III/IV RP w postępującej talmudyzacji (zażydzeniu) oraz banderyzacji naszego biednego kraju, coraz częściej Ukropolinem zwanego, można by uzasadnić tylko jego cechami osobowościowymi. Jakby onanista werbalny doznający niemal ekstazy w miarę zapędzania się w słowotok (często pozbawiony elementarnej logiki) i machający rękoma niczym chodząca reklama energetyki wiatrowej, Wydaje się, że zrobi wszystko, aby przypodobać się swoim internacjonalistycznym mocodawcom, głównie z USrAela. Wypisz, wymaluj – obraz kundla łasego na poklepanie przez pana. Albo pajaca wystruganego przez potomków koczowników ze stepów kresowych czosnkiem rozszumionych.
Mimo wszystko, nie lekceważyłbym jednak ewentualnych konotacji rodowodowych. Zwłaszcza, że oprócz wyjaśnienia dotychczasowego zachowania gospodarza Belwederu mogą również zapowiadać dalszą eskalację jego antypolskich poczynań . Otóż, jeszcze przed 30 marca 2015 roku, gdy Duda został oficjalnie zarejestrowany jako kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta RP pojawiły się w internecie informacje nie tylko o jego wcześniejszym członkostwie w żydochazarskiej Unii Wolności (lata 2000 – 2005) ale także o jego dziadku po mieczu.
Według brzmiących sensacyjnie, a jednocześnie wyjątkowo szczegółowych doniesień był nim Mychajło Duda, porucznik… Ukraińskiej Powstańczej Armii o pseudonimie „Hromenko”. Urodzony 21 listopada 1921 roku w w Srokach Lwowskich już jako 16-latek, tj. w 1937 roku wstapił do OUN czyli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Dwa lata później został skierowany na szkolenie dywersyjne do hitlerowskich Niemiec, gdzie w 1941 roku zasilił szeregi batalionu Wehrmachtu o nazwie „Roland” (z niemieckiego: Battalion Ukrainische Gruppe Roland), grupującego blisko 300 ukraińskich kolaborantów.
W 1943 roku M. Duda rozpoczął swoją karierę w UPA, najpierw jako instruktor w szkole podoficerskiej, a od czerwca 1944 roku organizator tej organizacji na Pogórzu Przemyskim i w Bieszczadach. Jesienią 1944 roku oddziały UPA na tym terenie zostały rozformowane, a ich partyzanci skierowani do wiejskich samoobron. Powtórnie sformowano je w sierpniu i wrześniu 1945 roku, po rozpoczęciu przymusowych wysiedleń ludności ukraińskiej do ZSRR. M. Duda był jednym z dowodzących podczas napadu w nocy z 19 na 20 kwietnia 1945 roku na wieś Borownica, gdzie zostało zamordowanych około 60 Polaków, w tym 17 kobiet i 9 dzieci. Od sierpnia 1945 roku „Hromenko” dowodził 95-osobową sotnią „Udarnyky 3”, wchodzącą w skład 2 kurenia „Udarnyky” pod dowództwem „Bajdy”. 22 października 1945 roku został poważnie ranny podczas ataku na Kuźminę. 14 czerwca 1947 roku sotnia przekroczyła granicę polsko-czechosłowacką i przebiła się przez Czechosłowację i Austrię do amerykańskiej strefy okupacyjnej w Niemczech, gdzie dotarła 10 września 1947 roku.
W latach 1948–1949 był M. Duda członkiem Misji UPA. 31 maja 1950 dowodził 4-osobową grupą kurierów, która została zrzucona na spadochronach na terytorium sowieckiej Ukrainy, dokładnie – koło wsi Taniawa w rejonie Bolechowa. W czasie skoku spadł na drzewo, łamiąc nogę. 7 lipca 1950 roku wraz z drugim skoczkiem zostali osaczeni przez grupę pościgową MGB (Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR) i po krótkiej walce popełnili samobójstwo. „Hromenko” został odznaczony pośmiertnie najwyższym banderowskim odznaczeniem – Złotym Krzyżem Zasługi Bojowej I klasy. Dodajmy, że według historyka prof. Grzegorza Motyki specjalizującego się w tematyce ukraińskiej, Mychajło Duda uważany był za jednego z najzdolniejszych dowódców UPA działających na terenie współczesnej Polski.
Jak było do przewidzenia powyższe informacje szybko zostały zakwalifikowane jako tzw. fake-newsy przez pro-banderowskich i pro-żydochazarskich trolli. Ba, odezwał się nawet sam zainteresowany, twierdząc, cytuję: „Kompletna bzdura. Mój dziadek – Alojzy Duda mieszkał w Starym Sączu, był kuśnierzem i zmarł 01.07.1992 roku”.
Szkoda tylko, że takiej samej determinacji w dementowaniu rzekomych kłamstw zabrakło prezydentowi III/IV RP niespełna rok temu. Oto 24 maja 2022 roku na portalu internetowym telewizji TSN – największej na Ukrainie – ukazał się obszerny materiał Tetiany Mieleżik pod znamiennym tytułem „Andrzej Duda: Biografia polskiego prezydenta i przyjaciela Ukrainy” (patrz: zdjęcie powyżej), a w nim specjalnie wyeksponowany rozdział „Andrzej Duda: Ukraińskie korzenie polskiego prezydenta” (patrz: zdjęcie poniżej).
Jego treść nie tylko potwierdza, ale kompetentnie „ubogaca” rzekomo fałszywe publikacje sprzed ośmiu lat. Dowiadujemy się zatem m.in., że przodek Andrzeja Dudy nazywał się dokładnie Mychajło Iwanowicz Duda, a jego banderowski pseudonim to „Zinowiy Hromenko”. Poprawiono też dane lokalizacyjne, zgodnie z obowiązującą aktualnie ukraińską terminologią. Dziadek przyszłego prezydenta Polski urodził się zatem nie w Srokach Lwowskich lecz w miejscowości Soroky-Lwowski (rejon Pustomyty, obwód lwowski), natomiast sprawiedliwość wymierzył sobie nie koło wsi Taniawa w rejonie Bolechowa lecz jak najbardziej koło wsi Taniava (Rada Miejska Bolechów, obwód iwanofrankowski). Niestety, okoliczności śmierci banderowskiego bohatera nie podano. Ten brak zrekompensowany został jego zdjęciem w towarzystwie kolegów-rezunów (drugi od prawej).
Być może doczekamy się stanowczego zdementowania „niezręcznych” informacji podanych przez portal największej ukraińskiej telewizji i ciągle na nim obecnych (zamieszczone tutaj tzw. zrzuty ekranowe pochodzą z 7 kwietnia 2023 roku). Nie uaważam jednak, aby dzisiaj była to reakcja wystarczająca, zwłaszcza w kontekście skali banderowskiej łże-propagandy preparowanej w Kijowie, wedle której Wołodymyr Zelenski już dawno powinien przyjmować zagraniczne delegacje na Kremlu. Stąd mój apel do A. Dudy:
Panie Prezydencie Rzeczpospolitej Polskiej! Poproszę o wzajemną wymianę metryk chrztu naszych dziadków oraz babć po mieczu i kądzieli. Swoje deklaruję dostarczyć jako pierwszy. Wystarczy, że publicznie zaakceptuje Pan gotowość złożenia tego rodzaju „listów uwierzytelniających”. Z dużą dozą prawdopodobieństwa twierdzę, że nie jestem jedynym Polakiem, który chce wiedzieć co czeka mnie i moją rodzinę ze strony takich namiestników naszej Ojczyzny jak Pan i pańscy towarzysze w rodzaju Jarosława Kaczyńskiego, Mateusza Morawieckiego czy np. dobrze uzbrojonego – mimo specjalnej ochrony – „ministra sprawiedliwości” Zbigniewa Ziobro. Nie chciałbym bowiem doświadczyć tego, co stało się udziałem około 200 tysięcy naszych rodaków z Wołynia, Małopolski i Lubelszczyzny, a co pokazałem w publikacji „MĘCZYĆ TRZEBA” CZYLI UKRAIŃSKIE TORTURY NA KAŻDY DZIEŃ ROKU.
Henryk Jezierski
07 kwietnia 2023 roku, w Wielki Piątek – dzień Męki Pańskiej
Zdjęcia: domeny publiczne